Idealne na post

Łukasz Sianożęcki Łukasz Sianożęcki

publikacja 16.02.2018 17:30

Napój ten przyjęto nazywać "płynnym chlebem".

Idealne na post W czasie festiwalu piw rzemieślniczych można spróbować wielu różnych gatunków tego napoju Roman Koszowski /GN

Być może dla wielu okazać się to szokujące, ale napojem najlepiej pasującym na rozpoczęty właśnie Wielki Post jest... piwo.

Do takiej konkluzji doszli już ponad 700 lat temu niemieccy zakonnicy. Wówczas reguły zakonne były bardzo ścisłe i w wielu przypadkach zabraniały spożywać stałych posiłków w trakcie postu. Bracia jednak nie byliby w stanie wytrzymać tak długiego okresu o samej wodzie, dlatego postanowili uwarzyć napój pełen węglowodanów i substancji odżywczych. Tak powstałe piwo przyjęto nazywać "płynnym chlebem" i spożywać regularnie, tłumacząc, że w ten sposób nie łamie się postu i reguły.

Jako pierwsi tę koncepcję zrealizowali mnisi z miasta Einbeck. Uwarzone przez nich piwo było ciemne i mocno słodowe. Jak głosi legenda, zakonnicy postanowili skonsultować swoją ideę z papieżem. Podczas ich długiej podróży do Rzymu piwo niestety zepsuło się. Gdy Ojciec Święty go spróbował, jego smak tak go odrzucił, że momentalnie stwierdził, że jego picie to doskonały sposób na wielkopostne wyrzeczenie. Piwo to nazwano "bock", od miejsca w którym powstało.

Kilka wieków później podobny zabieg powtórzyli paulini, którzy przenieśli się z południowych Włoch do klasztoru w Bawarii. Ich "płynny chleb", był jeszcze ciemniejszy i mocniejszy, dlatego też nazwano go doppelbock.

Samo istnienie dwóch gatunków piwa specjalnie tylko na Wielki Post, pokazuje jak bogatą gałęzią jest browarnictwo. - Dziś wielu z nas jest przyzwyczajonych do jasnego, klarownego piwa, praktycznie pozbawionego smaku, czyli. tzw. eurolagera - mówi Przemysław Róziecki, browarnik domowy, propagator picia dobrego piwa.

- A przecież tak samo jak istnieje niezliczona ilość rodzajów ciast, które można upiec, bo mamy ciasta czekoladowe, biszkoptowe, owocowe itd., tak samo istnieje niezliczona ilość gatunków piwa, które można uwarzyć. Ale niestety jeszcze zbyt mało z nas o tym wie.

- A życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepskie piwo - uśmiecha się Przemysław, który wraz z trójką przyjaciół: Kariną Trybulską oraz Agnieszką i Wojtkiem Boguckimi zamierza propagować tę właśnie ideę w Elblągu podczas I Festiwalu Piw Rzemieślniczych, który odbędzie się w naszym mieści 11 i 12 maja.

- Po sukcesie festiwalu pod taką samą nazwą, który zorganizowaliśmy w Olsztynie, postanowiliśmy dalej szerzyć ideę dobrego piwa - zauważa Przemek. - Dlatego pomyśleliśmy sobie: dlaczego swojego festiwalu nie miałby mieć nasz sąsiad Elbląg, skoro praktycznie wszystkie miasta w Polsce już go mają?

W czasie festiwalu nie powinno zabraknąć możliwości skosztowania bocka, doppelbocka bądź wariacji na temat tego gatunku. - Ale będzie tam obecna cała paleta różnych innych gatunków. Od piw górnej fermentacji (czyli tzw. ale) czy też piw pszenicznych, po piwa ciemne jak stout czy porter. Nie zabraknie również cydrów i miodów - wylicza P. Róziecki.

Spróbowanie takiej ilości różnych piwnych gatunków jest możliwe dzięki tzw. piwnej rewolucji, która trwa obecnie w Polsce. - Jeszcze kilka lat temu moda na tzw. piwa kraftowe, czyli te pochodzące z małych browarów prywatnych czy rzemieślniczych, nie była tak rozpowszechniona - zauważa organizator. - Ale myślę, że od jakichś pięciu lat przeżywa ona prawdziwy boom.

Jak wyjaśniają organizatorzy, cel festiwalu jest podwójnie dobry. - Wspiera on bowiem nie tylko polskich, małych, lokalnych producentów, ale również propaguje ideę rozsądnego spożywania piwa - zauważa Przemysław. - Piwo powinniśmy bowiem pić dla jego smaku i aromatu, nie zaś po to, aby zaszumiało nam w głowie. A niestety taki jest zawsze plan wielkich koncernów, które chcą nam sprzedać jak najwięcej swojego bezsmakowego napoju.

Bo - jak mówi - obecnie niektóre gazowane, wodnisto-żółte napoje trudno nazwać piwem. - A przecież chodzi o to, żeby w piwie było jak najwięcej piwa - podsumowuje z uśmiechem Przemek.