Podczas inscenizacji bitwy pod Grunwaldem Agnieszka Chlebowicz pracowała w obozie. Ale inne białogłowy pojawiły się na polu walki.
▲ Buhurt to walka między członkami bractw rycerskich z użyciem dawnych broni. W czasie takiego starcia odtwórcy nie grają, ale walczą, aby pokonać przeciwnika.
Łukasz Sianożęcki /Foto Gość
Agata Bruchwald: Kiedy mówimy o odtwórcach historycznych, większość z nas myśli o mężczyznach. Ale do grup rekonstrukcyjnych należą także kobiety. Co robią?
Agnieszka Chlebowicz: Bardzo wiele. Coraz więcej pań zakłada zbroje i uczestniczy w walkach. Wiele jest łuczniczek, które można zobaczyć w czasie inscenizacji bitwy pod Grunwaldem. Kobiety należą do tzw. piechoty lekkiej, podczas inscenizacji wychodzą z bronią drzewcową. Niektóre mają także odwagę brać udział w buhurtach, gdzie walczą tak samo jak mężczyźni. Do tego muszą się odpowiednio przygotować fizycznie. Na polu bitwy kobiety są także obecnie jako poiki, czyli osoby, które noszą wodę i dbają, żeby rycerze nie mdleli. Pomagają też, gdy np. komuś odczepi się element uzbrojenia. Podczas turniejów pojawia się również loża dla dam – stamtąd kibicują one rycerzom, pomagają ustalać wynik walki itp. A w obozie kobiety gotują, piorą opiekują się dziećmi. Robią to, co jest do zrobienia.
Dostępne jest 40% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.