Armia różańcowa

Agata Bruchwald

|

Gość Elbląski 40/2018

publikacja 04.10.2018 00:00

– Ta modlitwa nie tylko nawraca, ale i chroni przed zwykłymi, codziennymi niebezpieczeństwami – mówi Zofia Ruszczyk z parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Elblągu.

◄	Wspólnota wstawia się za dziećmi wszystkich członków, także tych, którzy odeszli już do Pana. ◄ Wspólnota wstawia się za dziećmi wszystkich członków, także tych, którzy odeszli już do Pana.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Kilkanaście lat temu w internecie pojawiła się informacja, że w Gdańsku istnieje róża różańcowa rodziców modlących się za swoje dzieci. Przeczytały ją osoby z parafii MB Królowej Polski w Elblągu. Postanowiły podobną grupę założyć u siebie.

Udało się – 22 października będą świętować 10. rocznicę zawierzenia pierwszej róży różańcowej Matce Bożej. – Jesteśmy rodzicami, dlatego włączyliśmy się w tę inicjatywę – mówi Zofia Ruszczyk, która od początku należy do róży, a od 8 lat jest jej zelatorką. Początkowo grupę tworzyły osoby z Elbląga, głównie z parafii MB Królowej Polski. Później koła zaczęły powstawać w całej Polsce i poza jej granicami. Obecnie wiele osób modli się w Szwecji oraz Niemczech. Pani Zofia łącznie opiekuje się 22 kołami, do których należy 440 osób.

Łączy ich modlitwa

– Jedni mówią drugim, że to bardzo fajna modlitwa. Proponują włączenie się w nią. Jeśli są chętni, to zgłaszają się do mnie. Gdy jest 20 osób, zakładamy kolejną różę różańcową – relacjonuje pani Zofia. W każdy poniedziałek w parafii MB Królowej Polski w Elblągu odprawiana jest Msza św. w intencji osób należących do róż i ich rodzin. Raz w miesiącu osoby mieszkające w Elblągu spotykają się w parafialnych salkach, żeby omówić sprawy organizacyjne. Porozmawiać przy herbacie i cieście. – Ludzie dzielą się tym, co ta modlitwa daje ich rodzinom. Jak jest ona ważna, ile przemienia. Ja też wiem, co ona uczyniła w moim życiu – zaznacza zelatorka. W jednym z takich spotkań uczestniczyła pani mieszkająca w Szwecji. Po powrocie do domu postanowiła założyć podobną grupę. Zaprosiła do niej znajomych, oczywiście Polaków, tam mieszkających. Opowiedziała im o tej inicjatywie. Pozytywnie, bez chwili zwłoki, na propozycję odpowiedziało 12 osób. Na kolejne 8 czekała zaledwie kilka dni. Zgłosiła się do elbląskiej zelatorki, a ona przesłała jej specjalne książeczki i pamiątkowe różańce. Elbląska grupa modlitewna wypracowała swoje struktury. Część modlitw i rozważań jej członkowie ułożyli sami. Wydali je w specjalnej książeczce, którą otrzymuje każdy uczestnik. – Początkowo bardzo szybko można było założyć kolejną różę – ludzie byli bardzo chętni. Teraz trwa to trochę dłużej – mówi pani Zofia. Wiele członków grupy to osoby starsze. Coraz więcej z nich umiera, a pani Zofia „łata dziury”, czyli szuka kolejnych modlących się, bo żeby istniało koło, potrzebnych jest 20 osób. Każda z nich codziennie odmawia jedną dziesiątkę Różańca i tak w jednej intencji odmówiony jest on cały. – Ten Różaniec jest wieczysty, a nie każdy o tym wie – przyznaje zelatorka. Osoba odmówi wszystkie cztery części, a później dzwoni do opiekunki i mówi „Pani Zosiu ja już skończyłam Różaniec”. A kobieta przypomina, że przecież zobowiązała się modlić do końca życia.

Choroba to łaska

Pani Jolanta ma czwórkę dzieci, łaskę umocnienia wiary wyprosiła dla córki. – Myślę, że oczy otworzyła jej choroba i moja modlitwa. Czasami Bóg daje łaskę choroby, tylko my tego tak nie przyjmujemy. Widzimy jedynie ból i cierpienie. Moja córka zbliżyła się do Boga. Coraz mocnej wierzy i dziękuje mi za modlitwę – dzieli się świadectwem kobieta. W wieczystej modlitwie ofiarowała wszystkie swoje dzieci. Córka pani Jolanty zawsze była osobą wierzącą, ale można powiedzieć, że stała z boku. Doświadczenie choroby pomogło jej zrozumieć, co w życiu jest ważne. Każda z róż ma swojego patrona. Wybierają go modlący się wspólnie z kapłanem opiekującym się wspólnotą. Gdy w parafii trwała peregrynacja figury św. Michała Archanioła, powstała róża jego imienia. Innej patronuje św. Monika. Do niej należy pani Dorota. Jej córka mieszka z rodziną w Londynie. Pewnego razu jechali do Białegostoku, z którego pochodzi zięć pani Doroty. Będąc już w Polsce, wpadli w poślizg i uderzyli w drugi samochód. Choć wszystko wyglądało bardzo poważnie, na szczęście nikomu nic się nie stało. – To wszystko dzięki tej modlitwie. Codziennie rano, przed pracą, odmawiam Różaniec – zaznacza pani Dorota. A pani Zofia przytacza historię „swojej pani doktor”. Jest ona osobą wierzącą, należy do margaretek. Wiele kłopotów zaczął sprawiać jej najstarszy syn. Buntował się, opuszczał lekcje, chodził własnymi ścieżkami. Pani doktor wiedziała, że w Elblągu istnieje wspólnota rodziców modlących się za dzieci. Spytała pacjentkę, czy wie coś więcej o grupie, a pani Zofia zaprosiła ją na najbliższe spotkanie. – Pani doktor zapisała się do róży różańcowej, modli się z nami od półtora roku. Ostatnio powiedziała do mnie: „Pani Zosiu, co ta modlitwa zdziałała. Dzieciak wrócił na właściwe tory. Nie poszedł drogą, w którą się wpasowywał”. Rodzice należący do wspólnoty modlą się nie tylko w intencji swoich dzieci, ale i pozostałych członków grupy. Gdy rodzic odchodzi, do grupy dołącza kolejna osoba. A dzieci zmarłych czcicieli Matki Bożej przez cały czas są otaczane modlitwą przez całą wspólnotę. Opiekę duchową nad modlącymi się sprawuje proboszcz parafii Matki Bożej Królowej Polski w Elblągu. Od kilku tygodni jest to o. Mariusz Simonicz CSsR. – Cieszę się, że jest tu taka inicjatywa. Ja moje powołanie zawdzięczam swoim babciom, które się za mnie modliły. Sam doświadczyłem, ile może zdziałać modlitwa różańcowa – modlitwa starszych za młodszych – opowiada o. Mariusz. – To było 10 lat dobrej modlitwy każdego dnia – ocenia pani Zofia. Jako wotum wdzięczności za ten czas czciciele Matki Bożej ufundowali srebrny różaniec. Zobaczyć go będzie można w kościele Matki Bożej Królowej Polski w Elblągu.

Tekst ukazał się w „Gościu Elbląskim” na niedzielę 7 października.

Dostępne jest 3% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.