Niezapomniana reporterska przygoda

Agata Bruchwald Agata Bruchwald

publikacja 04.06.2019 09:48

Na relacje dziennikarzy czekali nie tylko mieszkańcy regionu, ale i ogólnopolskie redakcje. - To niesamowite, jak potężną charyzmę może mieć jeden człowiek, jak ludzie go słuchali - wspomina Agnieszka Staszewska.

Niezapomniana reporterska przygoda Wizyta Jana Pawła II w Elblągu 6 czerwca 1999 roku. Archiwum Jana Brzozeckiego

W spotkaniu z Ojcem Świętym w Elblągu 6 czerwca 1999 roku uczestniczyło tysiące ludzi. Zbliżająca się 20. rocznica tego historycznego wydarzenia to doskonała okazja, by opisując je w naszym cyklu, przypomnieć, jak zapamiętali je dziennikarze, którzy wówczas pracowali w lokalnych mediach. –

Wspomnienia są fantastyczne. Uczestniczyliśmy także w przygotowaniach do wizyty, wiedzieliśmy, jak one wyglądają – jakie są problemy, z czym idzie łatwiej, z czym trudniej – opowiada Agnieszka Staszewska, dyrektor Biura Prezydenta Elbląga. W 1999 roku pracowała w Radiu EL.

O tym, że Jan Paweł II odwiedzi Elbląg, wiadomo było już rok wcześniej. Komitet diecezjalny odpowiedzialny za przygotowanie wizyty powołał bp Andrzej Śliwiński, a komitet miejski – Henryk Słonina, prezydent Elbląga. Zespoły ściśle ze sobą współpracowały.

Łaknęli ciekawostek

– Byłem początkującym lokalnym dziennikarzem. Robiłem też zdjęcia. Pamiętam, że wtedy cały sprzęt, jaki mieliśmy w redakcji, był wykorzystany do robienia relacji – mówi kom. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy KMP w Elblągu. 20 lat temu pracował w „Gazecie Elbląskiej”.

Fotoreporterzy, by móc zrobić jak najlepsze zdjęcia, tuż przed wizytą dokupowali sprzęt. Przede wszystkim jak najlepsze obiektywy. Idąc na płytę lotniska, byli zaopatrzeni w kilka aparatów – ten podstawowy, najważniejszy, i zapasowe. Do tego komplet klisz. Sprzęt mieli bardzo dobry, choć patrząc z perspektywy czasu, nie był on jakiejś niebywałej klasy.

– Jeszcze przed wizytą papieża byłem na lotnisku, na zwyżce dla dziennikarzy. Wszystko zobaczyłem, później wiedziałem, jakich używać obiektywów i filtrów – opowiada K. Nowacki.

Niezapomniana reporterska przygoda

Na materiały lokalnych reporterów oczekiwali nie tylko mieszkańcy regionu, ale i ogólnopolskie redakcje. Podczas relacji ze spotkań ludzie czekali nie tylko na samą transmisję wydarzenia, ale i na ciekawostki, a lokalni reporterzy wychwytywali różne smaczki. Byli na płycie lotniska i rozmawiali z pielgrzymami, harcerzami i innymi osobami pomagającymi podczas wizyty.

– To tworzyło klimat przekazu, mnóstwo ludzi słuchało naszego radia – przypomina A. Staszewska.

Musimy pamiętać, że wtedy praca dziennikarza była znacznie trudniejsza niż obecnie. Nie było internetu, a telefony komórkowe nie były powszechnie używane. – Musiałam wsłuchiwać się w to, co mówi papież, szybko notować i robić relację na żywo do radia. Ludzie chcieli poznać najważniejsze słowa, które wypowiadał. Usłyszeć o tym, co dzieje się na kopcu, jakie grupy pielgrzymów są na płycie lotniska – wymienia A. Staszewska.

Obecni byli wierni z całego regionu. Z obwodu kaliningradzkiego przyjechała grupa Polaków z ks. Jerzym Steckiewiczem. Bardzo przeżywali spotkanie z Janem Pa- włem II. Dziennikarze rozmawiali z nimi przed przylotem papieża, a także po tym, kiedy opuścił Elbląg.

O przygotowaniach do przyjazdu z obwodu kaliningradzkiego do Elbląga opowiedział dziennikarzom abp Tadeusz Kondrusiewicz. To spotkanie było możliwe dzięki ks. Edwardowi Rysztowskiemu, który zaprosił księdza arcybiskupa, by podszedł do stanowisk reporterskich.

Miasto opustoszało

By móc wejść do sektora prasowego, dziennikarze, także lokalni, musieli mieć akredytacje. Odebrali je znacznie wcześniej w Warszawie. – My, jako dziennikarze, na miejsce spotkania z Ojcem Świętym wchodziliśmy innym wejściem niż pozostali pielgrzymi. Szliśmy przez lotnisko – oczywiście kontrolowano nas i sprawdzano. Byliśmy w sektorze prasowym, który znajdował się jeszcze przed sektorem 0. Tam był problem ze słyszalnością, bo staliśmy za głośnikami – opowiada Jan Brzozecki, który w Elblągu znany jest jako odtwórca roli św. Wojciecha. Podczas wizyty papieża w mieście był przedstawicielem gazety „Nasz Głos”.

Dziennikarze dostali wcześniej tekst papieskiego przemówienia, ale doskonale wiedzieli, że Ojciec Święty zawsze coś zmienia, dopowiada.

Zrobił tak również wtedy. Mówił: „Dziękuję Elblągowi za to wspaniałe przyjęcie. Bóg zapłać. Skoro wołacie: »Niech żyje papież«, to mi przyszło na myśl, że ktoś się raz pomylił i zamiast wołać: »Niech żyje papież«, zaczął wołać: »Niech żyje łupież«. Ja was do tego nie zachęcam, ale tu, na miejscu tych sportowych wspomnień, trudno było tego nie dodać” – żartował papież, którego słowa przerywały wybuchy śmiechu zgromadzonych na lotnisku wiernych.

– Początkowo próbowałem dopisywać to, co zmieniał Ojciec Święty, ale nie dało się tego zrobić i w tamtym momencie nie było to najważniejsze. Ważniejsza była atmosfera, jaka tam panowała. Jan Paweł II był daleko, ale był u nas, w Elblągu. To ludzi jednoczyło – kontynuuje J. Brzozecki.

– Pamiętam, że nigdy wcześniej nie widziałem tak pustego miasta jak wtedy, gdy jechałem na elbląskie lotnisko. Wszyscy już tam byli – przypomina K. Nowacki.

– Przeżywałam to, że jestem na platformie dla dziennikarzy, widzę przed sobą kopiec z Janem Pawłem II, a po prawej stronie mam ok. 260 tys. ludzi – mówi A. Staszewska.

– Ze zwyżki dla dziennikarzy nie można było zejść, ale widok był dobry. Rusztowanie miało kilka metrów wysokości. Widzieliśmy, jak lądowały helikoptery i jak Ojciec Święty przejeżdżał między sektorami. Później śmialiśmy się, że wszyscy mamy takie same zdjęcia – dodaje K. Nowacki.

J. Brzozecki stał około metra od przejeżdżającego między sektorami papamobile, przewożącego Jana Pawła II. – Byliśmy wtedy bardzo szczęśliwi, radośni. Do lotniska zbliżała się wielka chmura, ale znikła. Deszcz zaczął padać już po zakończeniu wizyty – opowiada.

Niezapomniana reporterska przygoda

– Do dzisiaj mam to wspomnienie, jak jeden człowiek – fenomen – porwał za sobą te tysiące ludzi, które uczestniczyły w spotkaniu. W czasie homilii była absolutna cisza. Czasem pojawiały się brawa i śmiech, bo papież był człowiekiem z dużym poczuciem humoru, ale generalnie była cisza. To jest niesamowite, jak potężną charyzmę może mieć jeden człowiek, jak ludzie go słuchali – wspomina A. Staszewska.

Centrum prasowe w Klubie Żołnierskim

Dziennikarze, wspominając spotkanie z Ojcem Świętym, przypominają o pracy, jaką w przygotowania włożył, dziś już nieżyjący, Jacek Pączkowski. „Olbrzymim zaangażowaniem w przygotowanie dziennikarzom godnych warunków pracy wykazał się Jacek Pączkowski. Gdyby nie on, wielu elbląskich dziennikarzy nie mogłoby relacjonować wydarzenia, bo ich redakcji nie stać by było na kosztowne akredytacje” – napisał Juliusz Marek w artykule „Obsługa medialna wizyty Jana Pawła II w Elblągu”, który ukazał się w książce „Srebrny jubileusz diecezji elbląskiej”.

Centrum prasowe zorganizowano w Klubie Żołnierskim, który znajduje się na przylegającym do lotniska terenie wojskowym. Pracowali w nim wszyscy dziennikarze relacjonujący papieską pielgrzymkę, także zagraniczni.

Dziennikarze z Elbląga w biurze prasowym spotkali się także po zakończeniu wizyty Ojca Świętego, gdy pielgrzymi zaczęli opuszczać lotnisko. – Każdy chciał opowiedzieć o tym, co przed chwilą przeżył. Trudno jednak było nam rozmawiać, bo każdy był tak rozemocjonowany. Mieliśmy dreszcze, bo przed chwilą dano nam okazję spotkać człowieka, który jest absolutnie wyjątkowy. Takiego drugiego spotkania możemy już nie przeżyć. W zawodzie dziennikarza było to absolutnie największe wydarzenie – podsumowuje A. Staszewska.


Tekst ukazał się w „Gościu Elbląskim” na niedzielę 24 marca.