Pielgrzymując, szukamy domu

Łukasz Sianożęcki, Agata Bruchwald

|

Gość Elbląski 32/2019

publikacja 08.08.2019 00:00

Pamiętaj, że celem nie jest Częstochowa ani Jasna Góra. To byłoby zbyt proste... – mówią organizatorzy. Po co zatem całe tłumy znów wyruszyły na szlak?

▲	Bardzo ważne, żeby wędrować z uśmiechem na twarzy. Na zdjęciu: Pomezania Kwidzyn. ▲ Bardzo ważne, żeby wędrować z uśmiechem na twarzy. Na zdjęciu: Pomezania Kwidzyn.
Agata Bruchwald /Foto Gość

Dzień, w którym piesza pielgrzymka wyrusza na Jasną Górę, jest zawsze momentem niezwykłym. Towarzyszy mu zazwyczaj wiele radości, pojawia się mnóstwo ciepłych słów i zapewnień o modlitwie, nie brakuje także wzruszeń. Ale płaczą tylko ci, którzy zostają w domu. – Dawniej sama z wielką chęcią chodziłam do Częstochowy. Byłam u Czarnej Madonny na własnych nogach kilkanaście razy. Dziś odprowadzam córkę – mówi wyraźnie wzruszona pani Karolina.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.