Studnia od św. Wojciecha już działa

Łukasz Sianożęcki Łukasz Sianożęcki

publikacja 08.02.2021 13:30

Studnia w pustynnym Czadzie, na której wybudowanie pieniądze zbierali wierni z parafii św. Wojciecha w Elblągu, już służy lokalnej społeczności.

Studnia od św. Wojciecha już działa Sfinansowanie studni to naprawdę realna pomoc dla mieszkańców Czadu. arch. Misji Zagranicznych Księży Sercanów

O zbiórce na studnię w Czadzie informowaliśmy na łamach "Gościa Elbląskiego" w grudniu 2019 roku. - Właśnie niedawno odebraliśmy list z podziękowaniami od księży sercanów, którzy w posługują w tym kraju, a wraz z nim dysk ze zdjęciami opowiadającymi o powstawaniu studni - mówi ks. Walenty Szymański, proboszcz parafii. - Jak dowiedzieliśmy się z listu, ta studnia stanęła już w styczniu ubiegłego roku. Ale obostrzenia pandemiczne tam na miejscu okazały się jeszcze silniejsze niż te, które znamy u nas i po prostu misjonarze nie mogli nas powiadomić wcześniej - opowiada ks. proboszcz.

"Studnia, którą ufundowała Wasza Parafia, znajduje się w wiosce Kouno na terenie parafii Bousso, gdzie proboszczem jest ks. Piotr Skarba, misjonarz z diecezji tarnowskiej. Czad to tak mało zurbanizowany kraj, że nawet mapy Google nie pokazują tej małej wioski. Można jednak odnaleźć Bousso, aby choć orientacyjnie określić położenie Waszej studni" - napisali księża seracanie w liście do parafian ze św. Wojciecha.

Sercanie przypominają, że wybudowanie studni w takiej wspólnocie to prawdziwe święto i jednocześnie ratunek i prawdziwy skok cywilizacyjny dla mieszkańców.

Kapłani ze św. Wojciecha zapraszają wszystkich wiernych do obejrzenia wystawy zdjęć z Czadu, która będzie prezentowana w kościele od 14 lutego.


Na ten temat przeczytasz także w "Gościu Elbląskim" na 14 lutego.

Na kolejnych stronach publikujemy wspomnienia z Czadu ks. Piotra Chmieleckiego SCJ.

Wizyta u misjonarzy - ks. Piotr Chmielecki SCJ

W centrum naszego drugiego dnia pobytu w Czadzie stanęło „wiercenie studni”. Nazwy wioski nie pamiętam - nie ma w Czadzie tablic granicznych znakujących wioski. Na szczęście ks. Proboszcz Marian Wenta SCJ wiedział gdzie jechać.

Na miejscu spotkaliśmy bardzo dużo ludzi - ok. 100 osób. Podzielił bym ich na cztery grupy: kobiety noszące w misach, na głowach, z najbliższej studni wodę potrzebną, aby rozpocząć odwiert. Druga grupa to robotnicy, którzy byli już w pełnej gotowości do rozpoczęcia pracy. Trzecia i czwarta część tego zbiorowiska była „bezużyteczna” - były to dzieci ze strachem patrzące na kumulację białych przybyszów z innego świata… oraz liczna grupa mężczyzn ogarniająca wzrokiem wszystkie wydarzenia. Zachowanie tej czwartej społeczności może nasz szokować - ale tak po prostu w Czadzie jest. Kobiety i dzieci dźwigają wodę, a mężczyźni? Cóż... są powołani do innych prac…

Można powiedzieć, że w fazie przygotowania do odwiertu najważniejszą robotę wykonywały właśnie kobiety noszące wodę. Odwiert jest robiony ręcznie, a z robotnikami współpracuje tylko mechaniczna pompa tłocząca wodę. Niestety nie wystarczy jedno napełnienie takiego basenu - wodę trzeba donosić na bieżąco, bo jej zużycie jest duże. W godzinach popołudniowych, po kilku godzinach wiercenia, kiedy ciągle nie było efektu, wodę zaczęli nosić już nawet mężczyźni i dzieci.

Często słyszę pytanie - jak głęboko trzeba wiercić, aby trafić na wodę? Mogę oczywiście mówić  o rejonach, gdzie posługują sercańscy misjonarze, bo w Czadzie warunki geologiczne są różne. Tam, gdzie mamy misje woda jest na głębokości ok. 30 metrów - czyli nie jest to głęboko!

Ale wspomniany wyżej odwiert był „nieudany” - w ciągu jednego dnia robotnicy przewiercili 50 metrów gleby i woda nie wytrysnęła...

Studnia od św. Wojciecha już działa

Kontynuowali pracę kolejnego dnia. W momencie kiedy jedliśmy śniadanie zadzwonił szef firmy budowalnej z radosną wiadomością, że dotarli do wody. Przyznam, że kamień spadł mi z serca, bo już się bałem, że wysiłek robotników pójdzie na marne, że trzeba będzie wiercić jeszcze raz, w innym miejscu.

Inne pytanie z którym się spotykam to - czy ta woda jest zdrowa? W Czadzie inspekcji sanitarnej nie ma, nie da się oddać próbek wody do laboratorium (jedynie w stolicy N’djamenie życie choć trochę przypomina to nasze, europejskie). Jednak według mnie takie dywagacje nie mają większego sensu. Jeśli przed budową studni ludzie pili wodę czerpaną z kilkumetrowych dołów, gdzie wpadało „wszystko”, pili wodę w której my balibyśmy się kąpać, to zupełnie nie boję się o jakość wody gruntowej. Tu nie tyle ważne jest czy ta woda gruntowa ma jakąś bakterię czy nie. Wystarczy choćby tylko wizualne porównanie: pita do tej pory woda wyglądająca jak „kawa z mlekiem” kontra krystalicznie czysta woda gruntowa.

Nasz dar materialny w postaci sfinansowania studni w Czadzie to niewątpliwie wielkie wsparcie misjonarzy w dziele ewangelizacji. W moim przekonaniu nie ma nie sensu wysyłać do Afryki prezentów rzeczowych. Najcenniejsze są dary służące ogółowi, szczególnie w zakresie medycyny i ochrony zdrowia (przychodnie zdrowia i studnie) oraz edukacji (budowa szkół). Nie ma sensu fundować Afrykańczykom np. piórników, bo dzieciom w szkole wystarcza jeden długopis - często nawet nie mają ławek, żeby gdzieś ten piórnik położyć…

Mówiąc trochę górnolotnie to fundatorzy studni wpisują się w historię Kościoła, bo wspierają rozwój jednego z najmłodszych kościołów na świecie - w Czadzie ewangelizacja zaczęła się dopiero ok. 50 lat temu, jako ostatnim kraju w Afryce! Wpisujemy się więc w tradycyjną metodę misyjną, bo przecież od wieków misjonarze w ramach głoszenia ludziom Chrystusa przynosili również wyższy poziom życia, zaczynając właśnie od opieki zdrowotnej i edukacji.

Radości ludzi, którzy zostali obdarowani studnią - dostępem do czystej i zdrowej wody nie da się opisać! Trochę pokazują to zdjęcia, ale po prostu tego nie da się łatwo oddać… Największą nagrodą dla Fundatorów studni niech będą słowa Jezusa Chrystusa „Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody” (Mt 10, 42).

Studnia od św. Wojciecha już działa

TAGI: