O honorze na Mierzei

Łukasz Sianożęcki Łukasz Sianożęcki

publikacja 09.06.2021 09:45

O tym jak ważny był honor w życiu chłopa żyjącego w XVI wieku na Mierzei Wiślanej usłyszeliśmy na spotkaniu w Bibliotece Elbląskiej.

O honorze na Mierzei Skaza na honorze była w XVI wieku czymś z czym warto było pójść do sądu. Łukasz Sianożęcki /Foto Gość

Ty szelmo! Ty kacie! Czy też - ty papisto! - to określenia jakimi często obrzucali się żyjący na przełomie XVI i XVII wieku wzburzeni mieszkańcy wsi leżących na Mierzei Wiślanej. Te obelgi były wówczas odbierane tak dosadnie, że chłopi szli z nimi do sądu. Dlaczego tak się działo opowiadała Jaśmina Korczak-Siedlecka podczas spotkania w Bibliotece Elbląskiej, które odbyło się 8 maja.

- Chciałam zrozumieć działania ludzi, którzy wdają się w tego rodzaju przemoc werbalną i odpowiedzieć sobie co nimi kierowało - mówi dr Korczak-Siedlecka, która analizowała akta spraw sądowych z dóbr ziemskich pod Gdańskiem sprzed ok. 500 lat. - Jest to próba zrozumienia ludzi tamtych czasów, którzy przecież byli zupełnie odmienni od nam współczesnych. Aby tego dokonać musimy przede wszystkim zrozumieć jakie były podstawowe wartości, którymi się wówczas kierowano. I okazuje się, że najważniejszą z nich dla chłopa z podgdańskiej wsi w XVI wieku był honor - wyjaśnia.

Prelegentka wyjaśniała, że honor czyli dobre imię oznaczało we wspólnocie wiejskiej bardzo wiele. - Zwyzywać kogoś oznaczało po prostu odebrać mu honor i wykluczyć ze wspólnoty. "Szelma" to było zwyczajnie określenie człowieka bez honoru. Na człowieka tak oznaczonego spadał ostracyzm społeczny tzn. np. nikt nie chciał z kimś takim robić interesów czy też wchodzić w związek małżeński. Dlatego też tak ważny był proces sądowy gdyż to on pozwalał honor odzyskać - tłumaczyła.

Dalszy ciąg artykułu w Gościu Elbląskim na 20 czerwca.