– Jestem szczęśliwa, że inspiracje mam tak blisko – mówi Rita Staszulonok, malarka.
▲ – Wszędzie są ciekawe tematy, trzeba je tylko zobaczyć – uważa artystka.
archiwum Rity Staszulonok
Agata Bruchwald: Co wyjątkowego jest w Żuławach, że zaczęła je Pani malować?
Rita Staszulonok: Początkowo przemierzałam tą płaską krainę bez świadomości bogactwa jej materiału, a odkryłam ją dzięki mojej przyjaciółce Mai Pietrasik. Maja jest właścicielką domu podcieniowego w Kamionku Wielkim, który dzielnie odbudowuje, i prezeską Stowarzyszenia Zachowania Krajobrazu Kulturowego Elfrida. Znalazła moje obrazy w internecie i w czasie spotkania powiedziała, że dużo jest w nich Żuław. Ja szczerze się dziwiłam. Wtedy zaczęłam się interesować tym tematem i rzeczywiście okazało się, że to, co tak lubię malować – wiatraki, tulipany, stare zegary – mam w zasięgu ręki. No i domy podcieniowe, historia mennonitów… Najbardziej lubię atmosferę tajemnicy w obrazie. Jestem szczęśliwa, że inspiracje mam tak blisko.
Dostępne jest 23% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.