Przebaczyła swoim oprawcom

łs

|

Gość Elbląski 45/2023

publikacja 09.11.2023 00:00

Już wkrótce na ołtarze może zostać wyniesiona pochodząca z Tolkmicka Maria Abraham, która w życiu zakonnym przyjęła imię Rolanda.

O procesie beatyfikacyjnym braniewskich sióstr opowiadała s. Angela Krupińska. O procesie beatyfikacyjnym braniewskich sióstr opowiadała s. Angela Krupińska.
Łukasz Sianożęcki /Foto Gość

Czy Tolkmicko będzie miało swoją błogosławioną? Wszystko wskazuje na to, że tak, ponieważ rozpoczął się proces beatyfikacyjny 16 sióstr katarzynek, które zginęły męczeńską śmiercią w czasie II wojny światowej. Wśród nich jest urodzona właśnie w Tolkmicku siostra Rolanda – Maria Abraham.

Katarzynki z Braniewa 29 października odwiedziły tolkmicką parafię św. Jakuba, gdzie podczas wszystkich Mszy Świętych opowiadały o rozpoczętym właśnie procesie beatyfikacyjnym, skupiając się na postaci pochodzącej z tego miasta s. Rolandy.

– Świątynia, w której dziś się znajdujemy, łączy waszą parafię ze Zgromadzeniem Sióstr Katarzynek w Braniewie przez osobę naszej współsiostry Rolandy Abraham – mówiła s. Angela Krupińska, autorka książki pt. „Pod prąd, pod wiatr i pod fale” opisującej losy i męczeńską drogę braniewskich katarzynek. – Urodziła się i wychowała w Tolkmicku. To tutaj angażowała się w życie przy kościele, tutaj odkryła swoje powołanie i stąd poszła do klasztoru – wskazywała s. Angela.

Jak opowiadała autorka książki, s. Rolanda w życiu zakonnym pełniła posługę pielęgniarki. – Pracowała wśród chorych bardzo ofiarnie, a kiedy sama zachorowała na gruźlicę i znalazła się w szpitalu w Ornecie, została brutalnie zamordowana przez wkraczających na te tereny żołnierzy Armii Czerwonej – opowiadała.

Maria Abraham urodziła się 17 czerwca 1914 roku w Tolkmicku na ulicy Krętej. Jej ojciec był marynarzem, więc wraz z rodziną mieszkała w domu armatora morskiego. Miała brata i siostrę. – Od dziecka była zaangażowana w życie parafialne. Należała do wspólnoty o nazwie Sodalicja Mariańska, gdyż bardzo kochała Matkę Bożą – mówiła s. Angela. W tamtym czasie przynależność do katolickich organizacji nie była mile widziana, gdyż w siłę rósł ruch nazistowski, który katolicyzm zwalczał. Mimo to powołanie w sercu Marii było silne i w wieku 18 lat postanowiła wstąpić do zgromadzenia sióstr katarzynek. – Taka decyzja była podwójnie trudna, właśnie ze względu na prześladowanie Kościoła, którego dopuszczali się wówczas hitlerowcy – dodała.

W czasie swojej posługi zakonnej pracowała w szpitalu. I, jak wynika ze zgromadzonych świadectw, s. Rolanda była niezwykle troskliwą opiekunką chorych. W czasie II wojny światowej zaraziła się gruźlicą i sama trafiła do szpitala w Ornecie. W lutym 1945 roku do tego szpitala weszła Armia Czerwona. Sowieccy sołdaci zabili wówczas wielu ludzi, a leczące się tam siostry katarzynki, w tym s. Rolandę, potraktowali w wyjątkowo bestialski sposób. – To było barbarzyństwo. Siostry były nie tylko maltretowane i gwałcone, ale również niemiłosiernie bite – wyjaśniała autorka. – A ponieważ s. Rolanda była kobietą bardzo odważną i stanowczą, starała się bronić. A w związku z tym, że stawiała opór, była tym bardziej bita przez czerwonoarmistów – dodawała.

Siostra Rolanda przetrwała sowieckie tortury, żyła później jeszcze kilka miesięcy i zmarła w czerwcu 1945 roku. – Mimo braku leków przeżyła ten czas w wielkim pokoju i przewartościowała to wszystko, co się stało, do tego stopnia, że potrafiła przebaczyć swoim oprawcom. Nie chciała nieść dalej tej fali nienawiści, która na nią spadła – podsumowała s. Angela.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.