Aby zło nie spowszedniało

łs

|

Gość Elbląski 05/2024

publikacja 01.02.2024 00:00

– Nauczyłem się, żeby nie wozić rzeczy niepotrzebnych – mówi ks. Waldemar Maliszewski, wyruszając z kolejnym transportem pomocy dla ukraińskich żołnierzy.

To już ósma tura darów zorganizowana przez kapłana i jego wspólnotę. To już ósma tura darów zorganizowana przez kapłana i jego wspólnotę.
arch. ks. W. Maliszewski

Zgodnie z przewidywaniami analityków i obserwatorów wojna na wschodzie Ukrainy wielu z nas już nieco spowszedniała. Informacje docierające z frontu nie budzą już takiego zainteresowania, a doniesienia o kolejnych zniszczeniach i stratach dla ludności przestały szokować. Wciąż jednak wiele osób zdaje sobie sprawę z konieczności niesienia wsparcia walczącym Ukraińcom, zwłaszcza tamtejszym wojskowym, policjantom i strażakom.

Jedną z taki osób jest ks. Waldemar Maliszewski, proboszcz parafii Wniebowstąpienia Pana Jezusa w Cyganach, który 24 stycznia wyruszył z kolejnym już, tym razem ósmym, transportem niezbędnych w Ukrainie darów.

– Patrząc na pierwsze dni wojny, kiedy pomoc była deklarowana przez wszystkie możliwe strony świata zachodniego, w tym Polski, widzimy, że z jednej strony nic się nie zmieniło, tzn. wojna nadal trwa i dalej giną ludzie. My zaś jesteśmy w stanie przyzwyczaić się do dobrego, ale i do złego. A niebezpieczeństwo przyzwyczajenia związane jest z niezauważaniem tego zła – mówi ks. Maliszewski.

W ocenie kapłana, Polska – jako społeczeństwo i jako państwo – zdała egzamin z tego wsparcia na szóstkę. – Przed nami jednak kolejne wyzwania i egzaminy związane z tym samym przedmiotem – zaznacza. Zwraca uwagę, że pomoc podobną do tej, jaką organizuje dziś, dużo łatwiej było zorganizować jeszcze przed rokiem. – To pokazuje, że konflikt w jakimś wymiarze nam spowszedniał – dodaje.

Proboszcz z Cygan mówi, że już przy pierwszych transportach humanitarnych nauczył się, że nie wolno wozić do Ukrainy rzeczy niepotrzebnych. – Na początku wszyscy chcieli przynosić wszystko, łącznie z konserwami, ubraniami, śpiworami itd., ale kontakt z przyjaciółmi z Ukrainy i wsłuchiwanie się w ich prośby pozwolił zrozumieć, że to nie jest dobra droga, gdyż w danym momencie oni potrzebują bardzo konkretnych rzeczy. Od tej pory umawiamy się tak, że po kolejnym moim powrocie do domu mówili mi konkretnie: Waldemar, czy uda ci się zorganizować np. radiotelefony szyfrowane czy noktowizory, czy duże ilości powerbanków itp. – opowiada kapłan.

Ta dokładna wymiana informacji stała się możliwa dzięki temu, że na terenie parafii w Cyganach schronienie znalazły Ukrainki, których mężowie już wówczas walczyli na froncie. – I tak od zawiezienia pierwszych potrzebnych żołnierzom rzeczy, którymi były hełmy i kamizelki kuloodporne, nawiązałem już swoje relacje w kilku jednostkach wojskowych i policji. Jestem z nimi w stałym kontakcie i zawsze mówię, że postaram się przygotować to, o co proszą, ale dodaję, że nie wiem, ile czasu to może zająć – wyjaśnia.

Obecny transport przygotowywany był wyjątkowo długo. A co trafi do Ukraińców? Wiele wkładów do kamizelek kuloodpornych, tzw. wkłady balistyczne, oraz profesjonalny dron rozpoznawczy z kamerą termowizyjną i podczerwienią. – Udało się to zorganizować dzięki wsparciu przyjaciół i licznych sponsorów, gdyż tych drzwi, do których zapukałem z prośbą o wsparcie, było naprawdę sporo – dodaje ks. Waldemar.

Celem podróży z transportem humanitarnym ks. Maliszewskiego są tym razem Równe i Kijów.

Kapłan diecezji elbląskiej za dotychczas udzielone wsparcie został odznaczony ukraińskim odznaczeniem wojskowym Białym Krzyżem Honoru i Chwały.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.