– Czy to osadzony, czy to powszechnie szanowany artysta, polityk – patrzę na nich tak samo – mówi Justyna Kobylińska.
Filigranowa, 30-letnia blondynka w areszcie śledczym, gdzie przetrzymywani są nawet niebezpieczni przestępcy, to niecodzienny widok. Nie jest to jednak wcale pani z urzędu, prokuratury czy też obsługi zewnętrznej więzienia. Nie przyszła odwiedzić któregoś z osadzonych, lecz siada wśród więźniów i opowiada im o… Jezusie.
Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.