Trwa weekend pełen pomocy. Także w Elblągu.
Dla wielu wolontariuszy Szlachetna Paczka to jeden z kilku projektów, w które się angażują. Ewa Dyba wolontariuszem Szlachetnej Paczki jest po raz ósmy, ale w akcje charytatywne włącza się od 24 lat.
- Zawsze chciałam pomagać ludziom, staram się to robić od serca - mówi. - W moim życiu najbardziej liczy się drugi człowiek.
Pani Ewa opowiada o kobiecie, którą zaopiekowała się kilka lat temu. Ma ona syna z lekkim upośledzeniem. Jego ojciec nadużywał alkoholu, rodzina nie była razem.
- Poszukałam im miejsca, gdzie mogli zamieszkać. Wynajęli pokój u starszej pani - przypomina. Później pani Ewa pomogła podopiecznej znaleźć pracę - udzieliła kilku wskazówek, gdzie jej może szukać, jak napisać CV. Obecnie kobieta pracuje, sprząta i jest w stanie sama się utrzymać.
- Chłopiec ma już 10 lat, a ja przez cały czas śledzę ich losy. Dzięki mojej pomocy, ta pani przede wszystkim uwierzyła w siebie. Kiedyś mi zaufała, a teraz raz po raz mówi do mnie: „A może są ludzie, którzy bardziej potrzebują pomocy. Ja już stanęłam na nogi”. Odwiedzam ich ze względu na upośledzenie chłopca - przyznaje.
Szlachetna Paczka w życiu pani Ewa zajmuje także bardzo ważne miejsce. - To jest mądra pomoc w nieszczęściu - precyzuje.
Wolontariusze docierają do rodzin, które np. straciły wszystko, co miały w pożarze, zostały okradzione, ktoś stracił pracę. Są przy ludziach, którzy zmagają się z chorobą. - Tej pomocy nie otrzymują rodziny roszczeniowe, które nic nie robią, żeby np. zdobyć pracę - podkreśla pani Ewa.
Magdalena Jaroszek wolontariuszem Szlachetnej Paczki jest po raz czwarty. - Szlachetna Paczka to bliskie spotkanie z drugim człowiekiem. Wolontariusz może wejść w życie rodziny, która potrzebuje pomocy - opowiada.
Paczka dla wielu osób jest impulsem do tego, by zacząć działać, spróbować coś zmienić w swoim życiu. - Gdyby nie poszedł do nie wolontariusz i nie zachęcił do tego, ci ludzie, wciąż żyli, by tak jak dotychczas - ocenia Magda.
W Elblągu w Szlachetną Paczkę zaangażowanych jest 34 wolontariuszy, wśród nich są osoby, które kilka lat temu same zostały obdarowane.
- Oni chcą się odwdzięczyć, a także zobaczyć jak to wygląda z drugiej strony. Chcą, żeby inni ucieszyli się tak samo, jak oni wtedy, gdy przyszedł do nich wolontariusz - podsumowuje Magda.