Pątnicy z Prabut i Susza nie czekali na oficjalne rozpoczęcie pieszej pielgrzymki na Jasną Górę. Już w minioną sobotę spotkali się na wspólnej modlitwie i świętowaniu w tym wyjątkowym "rodzinnym" gronie.
- Nie wiem, jak to się dzieje, ale od kilku lat, kiedy pierwszy raz wędrowałem do Częstochowy, gdy nadchodzi przełom lipca i sierpnia, czuję, że nie mogę zostać w domu. Chcę znów wyruszyć na szlak i razem z ludźmi, których znam i których dopiero poznam, iść do jasnogórskiego sanktuarium - mówi Dawid Adamkiewicz, student medycyny z Prabut. W tym roku będzie to już jego szósta pielgrzymka w grupie Adalbertus Prabuty-Susz.
- Jest to dla mnie nie tylko okazja do pogłębienia więzi z Panem Bogiem czy przebywania z przyjaciółmi. To dobry czas do podsumowania kolejnego roku życia i spojrzenia na siebie z innej perspektywy - zauważa Dawid.
- Co przyniosła mi pielgrzymka? - zastanawia się Milena Kossak-Karulewska. - Adasia! - śmieje się.
- Mój roczny synek jest, w jakimś stopniu, owocem pielgrzymki. Kilka lat temu mój mąż, Artur oświadczył mi się właśnie podczas pielgrzymki, tuż pod Częstochową. Myślę też, że wędrowanie do Matki Bożej otworzyło mnie zarówno na Boga, jak i na ludzi. Wcześniej chodziłam w niedzielę do kościoła, bo tak było trzeba. Dzięki pielgrzymkom, a było ich 10, głębiej przeżywam swoją wiarę, również udział w Eucharystii. Poznałam też wspaniałych ludzi. Z wieloma z nich przyjaźnimy się do dziś. W tym roku obowiązki uniemożliwią nasz udział w pielgrzymce. Chcemy jednak z Arturem i naszym Adasiem dotrzeć na trasę przynajmniej na sobotę i niedzielę, kiedy będziemy mieć wolny czas.
Wiele osób podobnie odczuwa owoce pielgrzymowania. Piesze wędrowanie bardzo otwiera na Boga i na ludzi. Często to właśnie na pątniczym szlaku młodzież zaczyna głębiej zastanawiać się nad swoją więzią z Bogiem. I dostrzegać także działanie Pana w ich życiu. „Odczuwać” pozytywne skutki wiary. Ogrom ludzkiej życzliwości i wsparcie, jakiego można doświadczyć, pomagają nawiązać dobre i szczere relacje z wieloma osobami.
Przygotowania do pielgrzymki rozpoczynają się na długie miesiące przed jej rozpoczęciem. Obejmują szeroką sferę organizacyjną czy zapewnienie zaplecza materialnego. Pomiędzy pątnikami i ludźmi, którzy na różny sposób ich wspierają, wytwarza się szczególna więź, duchowe wsparcie. Także podczas prabuckiego spotkania – w trakcie Mszy św. w konkatedrze św. Wojciecha i na grillu przy plebanii można było to zaobserwować.
W rodzinie pielgrzymkowej spotkali się ludzie, którzy wędrowali do Częstochowy w minionych latach, ale głównie ze względu na pracę w tym roku nie mogą wyruszyć na szlak. Była też młodzież i osoby dojrzałe. W prabuckiej grupie najwięcej uczestników pielgrzymki to nastolatki w wieku gimnazjalnym. Na spotkaniu znaleźli się także ci, którzy dopiero poznają smak pielgrzymowania.
Nie zabrakło chwili zadumy i pokornej modlitwy. Wspólnego śpiewu, tańca czy posiłku albo rozmowy na tematy bardziej czy mniej ważne. Dzięki pielgrzymce ludzie bardzo szybko stają się sobie szczególnie bliscy. W końcu - naprawdę wiele wspólnie przeszli!