W gronie znajomych umiemy przedstawić setki propozycji, które w mgnieniu oka rozwiązałyby większość naszych problemów.
Elbląscy radni postanowili w wakacje być bardziej dostępni dla mieszkańców. Ustalili osiem całodziennych dyżurów, podczas których przyjmują interesantów, aby wysłuchać ich problemów. W czasie tegorocznych wakacji dyżury pełnił jeden radny z Prawa i Sprawiedliwości oraz dwóch z Platformy Obywatelskiej. Przez ten czas do ich biur zawitało w sumie... czterech mieszkańców naszego miasta. Z tym, że podczas ostatniego dyżuru Jerzego Wcisły z PO drzwi jego biura nie otworzyły się ani razu.
Lubimy sobie często narzekać, że "ci na górze" to są tacy i owacy, że nigdy nie spełniają obietnic, a jeszcze rzadziej słuchają wyborców. A teraz, kiedy mamy okazję pójść i prosto w oczy powiedzieć przedstawicielom naszej władzy, co nas boli i czego od nich oczekujemy, zwyczajnie tego nie robimy.
Bardzo często w gronie znajomych w burzliwej rozmowie wykazujemy się niezwykłą przenikliwości i mądrością, przedstawiając jedna za drugą propozycje, które w mgnieniu oka rozwiązałyby większość problemów naszej miejscowości. Dlaczego zatem nie możemy przejść się do siedziby władz i przedstawić im ten złoty środek na wszelkie bolączki?
Skoro więc sami wybraliśmy tych radnych, aby nas reprezentowali i z jednej strony czujemy moralne prawo, żeby ich rozliczać, a z drugiej oni sami dają nam takie narzędzie bezpośredniej kontroli, to dlaczego zupełnie z niego nie korzystamy?