Dziwna cisza w godzinę "W"

Dlaczego w Elblągu w czasie obchodów 71. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego nie zawyły syreny?

Scena: 1 sierpnia 2015 roku. Elbląg. W otoczeniu monumentu Polskiego Państwa Podziemnego gromadzą się dziesiątki ludzi. W zgrabnym okręgu ustawiają się przedstawiciele władz miasta, weterani, harcerze, rodziny z dziećmi, młodzież, kibice oraz działacze ugrupowań i stowarzyszeń. Przy pomniku wartę trzymają już polscy żołnierze.

Zbliża się godzina 17, wszyscy jak na zawołanie powstają i nieruchomieją w zupełnej ciszy. Mijają kolejne sekundy... cisza trwa. Wszyscy oczekują, aż syreny alarmowe obwieszczą całemu miastu, że w tej chwili czcimy bohaterstwo uczestników powstania warszawskiego.

Tymczasem wyczekiwany moment nie następuje. Cisza trwa nadal. Zebrani pod pomnikiem zaczynają się z niepokojem rozglądać. Miejscy urzędnicy zaczynają coś do siebie szeptać i, zamiast syren, skupienie przerywa dźwięk przejeżdżającej ciężarówki. Miasto nie stanęło na tę jedną minutę. Nie oddało hołdu stolicy w ten sposób, jak czynią to dziesiątki miast w Polsce. A nie stanęło dlatego, że nikt go o tym nie powiadomił.

Po chwili już wiadomo, że żadnych zapowiadanych syren nie będzie. Urzędniczka suchym głosem prosi o odegranie "Mazurka Dąbrowskiego". Melodia hymnu pozwala jeszcze utrzymać atmosferę skupienia na chwilę. Jednakże już w czasie przemówień oficjeli zebrani zastanawiają się i wymieniają między sobą uwagi i spojrzenia - dlaczego nie było syren?

Wydawałoby się, że niby jeden drobiazg, tylko jedno przeoczenie ze strony urzędników, że wszystko inne zagrało.

Z tym że to nie taki drobiazg. Ponieważ te syreny rozbrzmiewające w godzinę "W" sprawiają, że ludzie wyrywani są z letniego letargu i dzięki nim przypominają sobie, co zdarzyło się tego dnia w 1944 roku. Dzięki nim zatrzymują się na ulicy, przerywają obowiązki, wychodzą na balkony swoich mieszkań i mogą popatrzeć na innych, dla których ten dźwięk również jest czytelnym symbolem. Jego brak okroił ten dzień z charakteru, którego już od kilku lat nabiera on w całej Polsce. Czyżby Elbląg był w tym roku jedynym dużym miastem bez  powstańczych syren?

Przedstawiciele władz tłumaczą całą sytuację wadą systemu, który - jak dodają - już kilka minut później był sprawny. Jest to o tyle dziwne wyjaśnienie, że jeszcze kilkanaście dni wcześniej system alarmowy był kilkakrotnie testowany i wyjące w ciągu dnia syreny wzbudzały ciekawość mieszkańców.

Przykre jest, że taką nieudolnością wykazano się w tak ważny dzień.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..