Pielgrzymka rowerowa jest jak narkotyk - uważa pani Anna.
Dokładnie 140 rowerzystów wyruszyło z kościoła Miłosierdzia Bożego w Elblągu w pielgrzymce na Jasną Górę. - Ktoś może wam powiedzieć, że pielgrzymki to powrót do średniowiecza. Ale to nieprawda, bo pielgrzymowanie jest wcześniejsze niż średniowiecze i starsze niż chrześcijaństwo - mówił w homilii bp. Jacek Jezierski podczas Mszy św. inaugurującej VI Elbląską Rowerową Pielgrzymkę na Jasną Górę. - Potrzeba pielgrzymowania towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. Jest to potrzeba by opuścić dom i na drodze poszukiwać Boga - wyjaśniał Biskup Elbląski.
Taką potrzebę poczuła m.in. Anna Rynkowska. - Mam panu powiedzieć prawdę? - pyta. - To jest po prostu jak narkotyk - śmieje się. - Ja jestem już piąty raz, ale mój mąż był na wszystkich dotychczasowych pielgrzymkach. Ale w naszej rodzinie to jest tak, że praktycznie co roku mówimy sobie "następnym razem już nie jadę". A potem przychodzi styczeń, spotkanie opłatkowe i pojawia się myśl, że "chyba jednak pojadę" - dodaje. - A z mężem jesteśmy "wariatami rowerowymi" to "chyba" bardzo szybko przeradza się w "na pewno" - podsumowuje.
Weteranów, którzy towarzyszą od początku ERP jest w grupie więcej. Wśród nich jest Marian Walentynowicz. - W tym roku jedynie odprowadzam pielgrzymów na pierwszym etapie i wracam do domu - mówi ze smutkiem. - Ale jednocześnie cieszę się, że mogę być chociaż tak krótko i że w tym roku jest tak wielu rowerzystów. Pamiętam pierwszą pielgrzymkę kiedy było nas zaledwie trzynaścioro - wspomina. - W tamtym roku, kiedy już dojechaliśmy na Jasną Górę, taką małą grupką mogliśmy nawet wejść za kratę w kaplicy obrazu. Dziś to byłoby niemożliwe - dodaje.
Tak dynamiczny wzrost liczby uczestników pielgrzymki na rowerach cieszy również organizatorów. - To dobra alternatywa dla pielgrzymki pieszej. Nie wszyscy mogą bowiem pozwolić sobie na dwutygodniowy urlop. Rowerami tę samą trasę pokonujemy o połowę krócej - wyjaśnia ks. Krzysztof Sękuła, kierownik VI EPR.