– Upały doskwierały bardzo, ale daliśmy radę – cieszy się ks. Krzysztof Sękuła. – Bardziej mi żal pieszych pątników. My przynajmniej nie musieliśmy iść po rozgrzanym asfalcie – dodaje Donata.
Tę rowerową pielgrzymkę można liczyć nie tyle w przejechanych kilometrach, co hektolitrach wylanego potu i wypitych płynów. Choć po pewnym czasie smaku wody niektórzy pątnicy mieli już dość. – Ale tak trzeba, więc piliśmy nawet po cztery litry wody dziennie – wspomina Donata Lubczyńska. To jej pierwsza pielgrzymka rowerowa na Jasną Górę. Upały nie zepsuły jej, na szczęście, tego doświadczenia. – Było bardzo gorąco, ale dla mnie nie miało to znaczenia. Gdy się jedzie rowerem, to wiaterek nieco chłodzi. A na postojach chowaliśmy się w cieniu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.