Żyjąc w zakonie zamkniętym, można sporo zdziałać w świecie zewnętrznym.
Siostra Maria od św. Klary, założycielka Zakonu Sióstr Klarysek od Wieczystej Adoracji, zabiegała, by klasztory kontemplacyjne były w centrach miast. Dlaczego? Siostra Maria Ancilla od Wcielenia: – By osoby świeckie zawsze mogły przyjść i adorować Pana Jezusa wystawionego na tronie w monstrancji. Klaryski w Elblągu są od 1960 roku. Przez lata ich dom znajdował się przy ulicy Tczewskiej, od 1997 roku mieści się przy ulicy gen. Józefa Bema.
– Żyjemy w pobliżu siedzib straży pożarnej i pogotowia ratunkowego. To jest mobilizujące. Czujemy, że jesteśmy w centrum życia, które tu się toczy – mówi siostra Maria Gaudia od Wniebowzięcia. – Każdy sygnał wyjazdu straży bądź pogotowia to dla nas znak, by wołać do Pana Boga za poszkodowanych i za tych, którzy im pomoc niosą – dodaje. Jak zaznacza siostra Gaudia, jest to niezwykłe połączenie życia po obu stronach muru. – To jest fantastyczne. Nikt nas nie zna, a my przez nasze powołanie możemy być wszędzie. Swoją modlitwą docieramy tam, gdzie nie dotrze katecheta, siostra czynna, pielęgniarka. To jest zachęta także dla nas – przyznaje. – Adoracja ma cztery cele: uwielbienie, dziękczynienie, przebłaganie i prośbę – wymienia siostra Ancilla. – My trwamy przede wszystkim w duchu radosnego dziękczynienia. Czasem ludziom nie przychodzi nawet na myśl, żeby za coś podziękować. Proszą, a gdy to dostaną, zapominają o dziękczynieniu – tłumaczy. Zakon sióstr klarysek to tak naprawdę jedno z niewielu miejsc na ziemi, gdzie nie można określić, o której dzień się zaczyna i o której kończy. Za ich murami światło świeci się zawsze, bo nieustannie trwa adoracja Najświętszego Sakramentu. Każda z sióstr w ciągu dnia na adoracji trwa godzinę, a w nocy dwie. W elbląskiej wspólnocie jest 15 sióstr, co oznacza, że co noc nie wszystkie z nich są zobowiązane czuwać. – W Roku Życia Konsekrowanego postanowiłyśmy dodatkowo w każdy czwartek zbierać się jako wspólnota przed Panem Jezusem i tak wspólnie trwać na adoracji w ciszy. Kończy ją spontaniczna modlitwa – opowiada siostra Ancilla. „Przebacz, Panie. Przebacz ludowi swojemu, nie gniewaj się na nas na wieki” – to wezwanie w czasie adoracji siostry powtarzają głośno na bicie zegara. Trwając przed Panem Jezu- sem, klaryski modlą się słowami „Magnificat”, aktem adoracji oraz Koronką do Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Zakon sióstr klarysek powstał w roku ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu NMP, stąd też przywiązanie do tej modlitwy. Z drugiej strony każda z sióstr przyjmując imiona zakonne, jako pierwsze otrzymuje Maria. To także efekt ogłoszonego w 1854 roku dogmatu. 22 sierpnia br. w elbląskiej wspólnocie odbyła się uroczystość obłóczyn 27-letniej postulantki, która przyjęła imię Maria Angela od Matki Bożej Anielskiej z Porcjunkuli i św. Michała Archanioła. Siostry klaryski chętnie podejmują różne inicjatywy z zewnątrz. W marcu pomniejszyły nawet swój pokój gościnny, żeby użyczyć miejsca dla pierwszego w Elblągu okna życia. – To była inicjatywa duchowieństwa naszej diecezji – precyzuje siostra Ancilla. Klaryski wyraziły gotowość, by okno zostało ulokowane na terenie ich klasztoru. – To nas przecież nic nie kosztuje, i tak czuwamy dzień i noc – dodaje. W powstanie okna życia zaangażowały się władze samorządowe, jednak, jak podkreślają siostry, największy wpływ na szybkie jego otwarcie miał bp Jacek Jezierski. Wszelkie sprawy formalne załatwił ekspresowo. Siostra Gaudia: – Bezpośrednim impulsem do powstania okna życia była historia dziecka wyrzuconego do sitowia. Choć leżało w nim dwie doby, zostało uratowane. Gdy ksiądz biskup poznał tę historię, mocno przyspieszył sprawę okna. Pomiędzy modlitwami siostry pracują. Haftują świętą bieliznę, wykonują okolicznościowe kartki, robią różańce. W ogrodzie uprawiają specjalną roślinę, podobną do trzciny. Jej ziarenka splatają w różaniec. Rzeczy te przekazują różnym osobom w dowód wdzięczności. Robią je także na zamówienie, wtedy w zamian otrzymują jakiś datek. Zakon wspomagają ludzie o wielkich sercach. Prosząc o modlitwę, składają ofiary. Często swój dar przelewają na konto, a intencję modlitwy wpisują na przekazie. Wśród ofiarodawców jest pani pochodząca z Elbląga, od lat mieszkająca w Warszawie. Tam, gdzie większość wpisuje swoją prośbę, ona pisze po prostu: „Kocham was”.