Rocznica rozpoczęcia II wojny światowej. To kolejarze i celnicy z tej niewielkiej miejscowości pod Tczewem jako pierwsi stawili czoła niemieckiemu najeźdźcy w 1939 roku.
1 września 1939 roku, godz. 4.34. Miasto Wieluń jeszcze śpi, nikt nie alarmuje, że nadlatują niemieckie bombowce. Żołnierze na Westerplatte czuwają i nie przypuszczają, że już za chwilę zaczną do nich strzelać działa pancernika „Schleswig-Holstein”. W tym samym czasie właśnie w Szymankowie pierwsi Polacy oddawali swoje życie w obronie ojczyzny.
– Tutaj zaczęła się II wojna światowa – mówił Wiesław Struk, dyrektor Izby Celnej w Gdyni, w czasie obchodów 76. rocznicy wybuchu tego najtragiczniejszego w dziejach konfliktu, które miały miejsce w Szymankowie. – Tutaj 21 pierwszych Polaków poległo za ojczyznę. To byli inspektorzy celni, kolejarze i ich rodziny – wyjaśniał. Szymankowo to wieś leżąca pomiędzy Tczewem a Malborkiem. W okresie II Rzeczypospolitej wieś ta nosiła nazwę Simonsdorf (Szymonowo) i wchodziła w skład Wolnego Miasta Gdańska. Simonsdorf był ważnym węzłem kolejowym na przebiegającej tędy magistrali kolejowej Berlin–Królewiec. Właśnie ze względu na to położenie polscy pracownicy doświadczali niemal nieustannie szykan i wrogości ze strony Niemców. – Pomimo tego pełnili swoją służbę z godnością i ogromnym zaangażowaniem, stojąc na straży interesów Rzeczypospolitej – relacjonował inspektor Struk. – Polscy celnicy i kolejarze w miarę swoich możliwości przeciwstawili się najeźdźcy. Dlatego to właśnie oni byli ofiarami wojny – przypominał z kolei biskup elbląski Jacek Jezierski w homilii poprzedzającej uroczystości. I tak właśnie było, bowiem już o godz. 4.20 na stację w Szymankowie wjechał pociąg z niemieckimi żołnierzami w polskich mundurach. Dokładnie w tym samym czasie do budynku szymankowskiego dworca wkroczyli hitlerowscy bojówkarze. Polacy nie dali się jednak zaskoczyć i wystrzelili w powietrze race sygnałowe informujące o ataku. Tuż po tym wydarzeniu, ok. godz. 4.30 zabici zostali inspektorzy Ignacy Wasilewski i Stanisław Szarek. Polacy zdołali natomiast przestawić zwrotnicę, dzięki czemu wykoleił się inny pociąg z niemieckimi żołnierzami zmierzający w stronę Polski. To dało wystarczająco dużo czasu polskim saperom, by wysadzić strategiczne mosty na Wiśle. – To oni pierwsi stawili opór przemocy. A opór ten zwielokrotnił się potem w innych miejscach naszej ojczyzny – przypomniał biskup Jezierski. W homilii zwrócił również uwagę na słowa proroka Izajasza, który wskazywał, że ludzie zakończą konflikty kiedy „przekują miecze na lemiesze”. – Wciąż jednak daleko nam do czasu trwałego pokoju. Daleko do niego było 1 września 1939 roku – mówił biskup elbląski. Jednocześnie wskazywał na słowa z Kazania na Górze Jezusa Chrystusa. – Tam Pan Jezus mówił, że błogosławieni są ci, którzy wprowadzają pokój, działają na rzecz pokoju. Tak. Błogosławieni są politycy, wojskowi, organizacje międzynarodowe, nauczyciele, duchowni i poszczególne osoby, gdy nie dążą do wojny, ale szukają pokoju i do niego wychowują – tłumaczył. Po Mszy św. wszyscy zgromadzeni w kościele św. Floriana w Szymankowie przeszli pod pomnik pomordowanych w pierwszych chwilach wojny. Długi korowód złożony z orkiestry, oddziału wojska, ponad 30 pocztów sztandarowych i oficjeli, reprezentantów Sejmu, Senatu oraz europarlamentu, a także władz samorządowych przemaszerował najpierw w stronę stacji kolejowej Szymankowo. Tam uczestnicy złożyli wieńce. Ogłoszono minutę ciszy. Tę chwilę zadumy, jaką zwykle honoruje się poległych, przerwała nagle ogłuszająca syrena przejeżdżającego pociągu. – Trąbią zdecydowanie dłużej niż normalnie – mówi pan Krzysztof. – Nie ma chyba w Polsce kolejarza, który nie wiedziałby, co się stało w Szymankowie 1 września ’39 roku. A kiedy przejeżdżają obok w taki dzień, chcą pokazać, że o tym pamiętają. To jest ich sposób oddania hołdu – wyjaśnia. W czasie uroczystości podobna sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy. Mieszkańcy Szymankowa, w dużej części rodziny kolejarskie, cieszą się, że prawda o bohaterskiej postawie ich ojców i dziadków staje się znana szerokiej opinii publicznej. – Dziś w głównych mediach można już przeczytać nagłówki „Wojna wybuchła w Tczewie” – mówił Jacek Prędki, który w organizację obchodów w Szymankowie angażuje się już od 25 lat. Na początku były to obchody tylko lokalne, ale dzięki staraniom i zaangażowaniu społeczności urosły one do rangi państwowej. W uroczystościach w Szymankowie uczestniczyli marszałkowie Sejmu, Senatu, a prezydent Lech Kaczyński nadał w 2007 r. miejscowym bohaterom pośmiertne odznaczenia. – To jest nasz wspólny sukces. My nie chcemy zmieniać historii, ale jedynie przypominać, że tu byliśmy, jesteśmy i będziemy – dodawał Prędki. Na bohaterstwo miejscowych celników wskazywano również w czasie uroczystości rocznicowych w Malborku, które poprzedziły obchody w Szymankowie. Marek Charzewski, burmistrz Malborka, mówił do młodzieży: – To, że dziś w wolnym, bezpiecznym, nieogarniętym wojną kraju możecie uczyć się, rozwijać, myśleć o swojej przyszłości, zawdzięczacie w dużej mierze właśnie tym ludziom, którzy 76 lat temu stanęli do walki z hitlerowskim najeźdźcą. Dlatego wszyscy jesteśmy winni tym ludziom wielki szacunek, wdzięczność i pamięć. W obchodach w Malborku brał udział m.in. pan Emil Karczewski, który jako 14-letni harcerz pełnił rolę gońca pomiędzy polskimi placówkami w Szymankowie i Kałdowie. Emil Karczewski był uczestnikiem wydarzeń, które w nocy 1 września 1939 roku rozegrały się na linii kolejowej między Malborkiem a Tczewem. Od lat rocznicę wybuchu II wojny światowej w Malborku celebruje się przy pomniku poświęconym pamięci celników. Monument postawiono w miejscu, gdzie przed wojną znajdowało się przejście graniczne, na którym służbę pełnili polscy inspektorzy celni. – Utrwalanie i pielęgnowanie pamięci o tamtych wydarzeniach jest naszym obowiązkiem. Uczestnicząc w dzisiejszych uroczystościach, dajemy wyraz pamięci bohaterom tamtych tragicznych wydarzeń. Niech odwaga, poświęcenie, ofiara wrześniowych bohaterów będą dla nas wzorem patriotyzmu i oddania własnej ojczyźnie. Budowanie silnej Rzeczypospolitej to nasze zobowiązanie wobec wrześniowych bohaterów i naszej ojczyzny – mówił z kolei nadinspektor Sławomir Pichor, zastępca szefa Służby Celnej. Tu również uroczystości poprzedzone zostały Mszą Świętą. W kościele św. Jana w Malborku modlono się w intencji zachowania pokoju i sprawiedliwości na świecie. – Modlimy się dziś o pokój, bo mamy świadomość, że bardzo tego cennego daru nam brakuje. Boimy się o jutro, bo pokój jest dziś niesiony – jak mówi Stary Testament – w glinianych naczyniach, a takie naczynia w każdej chwili mogą pęknąć – mówił w homilii ks. Marian Midura. Kapłan zwracał również uwagę na skutki, jakie tragiczna wojna z 1939 roku niesie za sobą do dziś. – To banalizacja śmierci, nienawiści i przemocy. Wojna przyzwyczaiła ludzi do nieznanych przedtem rozmiarów pogardy dla człowieka, a także pogwałcenia praw jednostki ludzkiej. Była szczególnego rodzaju demonstracją nienawiści depczącej człowieka i tego, co w ludzkim rozumieniu nazywa się zaborczą ideologią – podkreślał.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się