Antydzikowy płot działa

Normalnie o tej porze już by tu buszowały i wywoływały strach.

Pierwszy w Polsce, eksperymentalny płot chroniący mieszkańców miasta przed dzikami wchodzącymi na zamieszkane tereny, działa bez zarzutu. Mieszkańcy elbląskiego osiedla "Nad Jarem" chwalą inwestycję.

- Normalnie o tej porze roku i o tej godzinie już by buszowały w pobliżu - mówi pani Alicja, mieszkanka tej dzielnicy. Jak mówi dziki zazwyczaj przychodziły na teren blokowiska późnym popołudniem lub wczesnym wieczorem.

- Nigdy nie zapomnę sytuacji kiedy wyprowadzałam psa na wieczorny spacer i otworzyłam drzwi od klatki schodowej, a metr ode mnie stał potężny dzik i wpatrywał mi się w oczy - opowiada. Tuż za nim pani Alicja doliczyła się jeszcze dwunastu kolejnych przybyszów z lasu. - Panowała niemal zupełna cisza. Słychać było tylko chrupanie pestek od śliwek, które wyjątkowo upodobały sobie zwierzęta.

Jak zauważa pani Alicja, to zwłaszcza te owoce z rosnących tutaj dziko drzew przyciągały dziki. - Ale nie tylko - wtrąca pani Jolanta, która mieszka w bloku obok. Prawdziwa plaga zwierząt to również wynik nieodpowiedzialności części mieszkańców. - Niektórzy je po prostu dokarmiali - stwierdza. - Takie same skupiska można było spotkać przy śmietnikach, gdzie ludzie rozsypywali chleb.

- W tym roku już tego całe szczęście nie doświadczamy - przyznaje z ulgą pani Alicja. Największa zasługa, jak mówi, to właśnie to postawione niedawno ogrodzenie. Część mieszkańców była zdziwiona rozpoczynającą się budową, jednak w większości przyjęli ją ze zrozumieniem. - Ogrodzenie ma ochronić mieszkańców przed bezpośrednim kontaktem z dzikami, które w ostatnich latach pojawiły się na osiedlu, a tereny miasta i spółdzielni uchronić przed dewastacją - mówi Joanna Urbaniak, rzecznik prasowy UM w Elblągu.

Całe ogrodzenie ma długość 155 metrów. Znajdują się w nim również dwie furtki, które mają pozwolić mieszkańcom wchodzić do lasu tak samo, jak do tej pory. Koszt inwestycji to 52 700 zł brutto, z czego 35 tys. zł. pochodziło z budżetu miasta. Pozostałą kwotę dopłaciła Spółdzielnia Mieszkaniowa "Nad Jarem".

- Przed dzikami nas to ogrodzenie ochroni, ale przed ludźmi już nie - mówi zagadkowo pani Krystyna, pracownica pobliskiej szkoły. Jak wyjaśnia, chodzi o to, że nowo powstały płot stworzył na osiedlu swoistą enklawę pomiędzy drzewami a blokowiskiem. Upodobali ją sobie "panowie, którzy lubią kosztować tanich alkoholi pod chmurką". - Schodzą się w to miejsce i zachowują gorzej niż te zwierzęta. Zostawiają po sobie śmieci, kubeczki plastikowe i masę innych brudów, które wiatr później niesie na teren szkoły - ubolewa. - Nie rozumiem jak można tak robić i niestety nie wiem, czy z tym zjawiskiem da się jakoś skutecznie walczyć.

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..