Czy Kościół to ciekawi ludzie?

W niedzielę w parafii św. Urszuli Ledóchowskiej gościł Robert Kościuszko, powieściopisarz.

- Co zrobić, żeby wiara w naszych rodzinach nie była suchą teorią, która przez dzieci, a szczególnie nastolatków zostanie wyrzucona do kosza? - pytał w czasie wykładu pt. „Jak dotrzeć do serce dziecka?” Robert Kościuszko.

Powieściopisarz zadał pytanie co zrobić, żeby wiara była prawdziwą przygodą z Panem Jezusem? Co zrobić, by dzieci, młodzież wspólnie z rodzicami chciała uczestniczyć w tej przygodzie. - W spotkaniu pokoleń przy Chrystusie - stwierdził.

Jak zauważył R. Kościuszko także rodzice, którzy bardziej angażują się w życie Kościoła, np. poprzez przynależność do wspólnot, z entuzjazmem podchodzą do wiary marzą, żeby ich dzieci szły tą samą drogą. - By razem z nami cieszyły się Chrystusem. Wspólnotą Kościoła - tłumaczył. - W momencie, gdy zaczynamy zauważać, że to ich nie interesuje, a nawet reagują alergicznie na nasze praktyki religijne, przejawy wiary wpadamy w panikę - mówił prelegent.

- Dlaczego tak jest? - pytał pisarz. - Jako rodzice kochamy swoje dzieci, chcemy dla niech jak najlepiej. Chcemy, by doświadczyły szczęścia, którego my doświadczmy. Chcemy prowadzić je przez życie nie na siłę tylko po dobroci. Okazuje się, że w wielu rodzinach skutek jest odwrotny - przyznał.

Czynnikiem, który w takiej sytuacji pomaga i doprowadza do zaskakujących rezultatów jest kierowanie się rozumem i sercem. Naturalnie rodzice podporządkowują się rozumowi, a ich dzieci sercu. Dorośli widzą związek przyczynowo-skutkowy zdarzeń. - Serce raczej nie jest zainteresowane tym czy ktoś coś rozumie. Dla niego ważniejszy jest „klimacik” - relacjonował Kościuszko. - Czy ludzie, z którymi przebywam są fajni? Czy warto z nimi być, dobrze mi się z nimi bawi? - kontynuował. - Jeżeli jest dobry „klimacik” to ja w to wchodzę. A jeśli nie, to będę się trzymać od tego z daleka - tłumaczył. W tej sytuacji kluczowym słowem jest przymiotnik „fajny”. W to co jest fajne wchodzę, w to co nie jest fajne nie wchodzę

Przyczyna rozdźwięku między pokoleniami wynika z różnic w widzeniu świata. - Rozum widzi świat przyczynowo- skutkowy - tłumaczył prelegent. Poprzez doświadczenie człowiek dorosły wie, że jeśli coś istniej to musiało mieć początek i będzie kontynuacja tego. - Natomiast serce widzi świat poprzez emocje, „atmosferkę”. Jeżeli koncentrujemy się na dziedzinie wiary to jest to podobna sytuacja - zauważył. Rozum chciałby, żeby serce poznało wiarę jaką on widzi, tylko jak ono ją odczyta?

Osoby patrzące na kwestię wiary z perspektywy rozumu będą wiązać ją z absolutem, czymś doskonałym. Człowiek, nawet jeśli upada cały czas do niego zmierza. On wciąż jest.

- Jak serca tętniące emocjami postrzega wiarę? Serca zapomina o absolucie - mówił powieściopisarz. Jak dodał nastoletnie dzieci powiedzą, że takich absolutów w internecie znajdą wiele.

Dla serce ważne jest świadectwo. - Ty mi pokaż jak żyć. Weź mnie za rękę i zaprowadź tam gdzie będziemy mogli razem z Panem Jezusem żyć - opowiadał R. Kościuszko.

Podsumowując Robert Kościuszko wskazał, że rozum chciałby wyjaśnić czym jest absolut, dokąd zmierzamy oraz to jacy mamy być. Serca nie obchodzi absolut, bo najważniejsze jest to kim są osoby, z którymi się spotykam. Kim są przyjaciele, rodzina.

Pytania te dotyczą także wiary, bo chodzi w niej o to czy my doświadczamy Boga fascynującego? Czy Kościół to są ciekawi ludzie? Czy ja jestem takim ciekawym człowiekiem? Czy ludzie są w stanie wprowadzić własne dzieci w przygodę z fascynującym Bogiem? By to było ich codzienności. By pewnego razu nie wzięły one teoretycznej wiary dorosłych i nie wyrzuciły jej do śmieci, tylko będą chciały jej doświadczyć.

Robert Kościuszko jest autorem powieści m.in. „Wojownik trzech światów”, Gedeon - strażnicy wiary”, „Niewidzialna gra”.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..