Czas skończyć z hołubieniem rosyjskich żołnierzy.
Elbląg jest wciąż jednym z miast naszego kraju, którego nazwy ulic upamiętniają Armię Czerwoną i jej żołnierzy. - Powinniśmy zmieniać nazwy ulic tak, aby nie honorować czerwonoarmistów, a prawdziwych bohaterów - mówiła radna Prawa i Sprawiedliwości Maria Kosecka.
W jej ocenie pierwszą ulicą, która kwalifikuje się do zmiany nazwy jest ta, której patronuje kapitan Jewgienij Diaczenko. Radna złożyła wniosek, aby nadać jej imię majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki'.
- Czas najwyższy przeciąć hołubienie sowieckiego żołnierza, walczącego na zlecenie mordercy Stalina, bynajmniej nie za wolność naszą - M. Kosecka, przypomniała, że kapitan Diaczenko doczekał się nazwy jednej z elbląskich ulic, wyłącznie w ramach komunistycznej propagandy, która kreowała go na bohatera.
- Pomijam analizę historyczną jego czynów, natomiast w świetle udowodnionych mordów sowieckich żołnierzy na polskich oficerach, żołnierzach, policjantach oraz ludności cywilnej i wielu innych wrogim Polaków aktach, nie możemy honorować ulic polskich miast nazwiskami katów - argumentuje radna w swojej interpelacji.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości wskazała, że nasza ojczyzna ma wielu prawdziwych bohaterów tamtego okresu, którym należy się właściwe upamiętnienie. Jednym z nich jest Zygmunt Szendzielarz, ps. Łupaszka, jeden z najsłynniejszych przywódców partyzanckich, który stał na czele 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. To właśnie jego M. Kosecka zaproponowała jako nowego patrona ulicy.
Major "Łupaszka" za swoją podziemną działalność został rozstrzelany w 1951 roku, przez wiele lat nie było wiadomo, co się stało z jego ciałem. Dopiero trzy lata temu jego szczątki zostały odnalezione na tak zwanej „Łączce”, zbiorowym miejscu pochówku ofiar stalinizmu w Warszawie. "Łupaszka" został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Postanowienie w tej sprawie wydał w 2007 roku ówczesny prezydent Lech Kaczyński.