Już od trzech lat to misterium jest niedołącznym elementem Wielkiego Tygodnia.
Jak co roku od trzech lat w Wielki Wtorek prabucka konkatedra św. Wojciecha wypełniła się po brzegi. Wierni z Prabut przyszli zobaczyć misterium męki Pańskiej, które przygotowała miejscowa Akcja Katolicka. - W przedstawieniu bierze udział w sumie ponad 40 aktorów-amatorów, ale cały zespół tworzą jeszcze także chór, pani reżyser oraz panowie oświetleniowcy i dźwiękowcy, bez których nasz występ nie byłby możliwy - mówi Waldemar Sulikowski przewodniczący prabuckiej Akcji Katolickiej.
- Próby mieliśmy już od ponad miesiąca - opowiada Jan Kapica, który wciela się w rolę św. Piotra. - Na początku nie były one tak częste, ale ostatnie dwa, a zwłaszcza ten ostatni tydzień były naprawdę intensywne - dodaje Miłosz Andrzejewski, który gra innego z apostołów - św. Bartłomieja. - Prawie każdy z uczniów Chrystusa ma jakąś rolę mówioną - wtrąca z kolei Kewin Andrzejewski. - Ja np. wyrażam zwątpienie w postępowanie Pana Jezusa wobec Judasza - co jest jasną wskazówką, że jest on św. Tomaszem.
- W związku z tym, że jest to już trzeci raz jak wystawiamy to misterium niektórzy z nas przywiązali się do swoich ról - zauważa W. Sulikowski, który wciela się w Kajfasza. Arcykapłani, żołnierze czy też Pan Jezus są praktycznie co roku odgrywani przez te same osoby. - Tylko Judasz jest co roku inny - zwracają zgodnie uwagę artyści. - Widocznie nikt psychicznie nie wytrzymuje tej roli - śmieją się.
Część z tych, którzy debiutują w przedstawieniu zauważa, że role były jakby skrojone pod nich. - Przypadła mi rola Szymona z Cyreny - mówi Dominik Sulikowski. - I tak sam jak on się wahał, by pomóc Panu Jezusowi tak samo ja nie chciałem początkowo wystąpić - jak mówi to miała być rola jego kolegi. - Kiedy jednak on zrezygnował zobaczyłem, że to długie namawianie mnie do tej roli nie było przypadkowe - śmieje się Dominik.
Większa część przedstawienia prezentowana jest w prezbiterium kościoła. Sama scena przejścia na Golgotę odbywa się już jednak na ulicach miasta. Wierni idą za Chrystusem niosącym krzyż, a po drodze obserwują sceny Drogi Krzyżowej.
Choć na dworze zero stopni, aktorzy mówią, że pogoda jest dobra. - W zeszłym roku było dużo zimniej, a przy tym padał marznący deszcz i wiało niemiłosiernie - wspomina pan Waldemar. - Zeszłoroczne misterium nasz Pan Jezus przepłacił ciężkim zapaleniem oraz dwoma tygodniami zwolnienia lekarskiego.