Hufiec ZHP Sztum może przestać istnieć, bo brakuje instruktorów.
„My zuchy, harcerze i instruktorzy hufca ZHP Sztum zwracamy się do społeczności sztumskiego powiatu z gorącym apelem o pomoc w ratowaniu naszego hufca. Wierzymy, że dzięki wam nasz hufiec nie zostanie rozwiązany”. Apel do mieszkańców miastach wystosowała Komenda Hufca.
Organizacja skupia ponad 100 osób - zuchów, harcerzy, instruktorów. Od kilku miesięcy działają w oparciu o plan naprawczy przyjęty przez Chorągiew Gdańską.
- Harcerstwo to obecnie chyba już jedyna ostoja w naszym zagonionym, wirtualnym świecie. Teraz cały czas gonimy, ale tak naprawdę nie wiemy za czym - mówi Beata Tritt, druhna z komisji rewizyjnej.
„Drużyna harcerska to jedna z tych lokalnych formacji, która ludziom w różnym wieku pozwala wymieniać się doświadczeniami, poglądami i spostrzeżeniami. Umożliwia im nawiązywanie trwałych relacji nie tylko z rówieśnikami, ale też z przedstawicielami innych pokoleń. Tu, gdzie młodsi uczą się od starszych, a bardziej doświadczeni z zachwytem odkrywają dziecięcy zapał, kształtuje się silna, wielowymiarowa społeczność” - czytamy w dalszej części apelu podpisanego przez Komendę Hufca.
Mieszkańcy Sztumu harcerzy widzą podczas oficjalnych uroczystości w święta narodowe. Są oni również obecni 1 listopada na cmentarzu. Z własnej inicjatywy postanowili, że będą pomagać przy porządkowaniu grobów oraz będą zmarznięte osoby częstować gorącymi napojami.
Dlaczego osoby, które mogą tworzyć kadrę rezygnują z harcerstwa? - Sądzę, że wielu osobom w moim wieku - 16-latkom - ciężko jest żyć wartościami promowanymi przez harcerstwo. Dla gimnazjalistów, licealistów wszystko wokół wydaje się atrakcyjniejsze - przypuszcza Wiktoria Trzcińska.
W czasie zbiórek harcerze zdobywają wiele praktycznych umiejętności. Uczą się m.in. udzielać pierwszej pomocy, korzystać z mapy. - Harcerstwo daje dużo satysfakcji. Mogę działać i zdobyć wiele pożytecznych umiejętności, np. nauczyć się wyznaczania azymutów - stwierdza Milan Safader.
Podczas spotkań podejmowane są różne tematy. Harcerze rozmawiają np. o słownictwie. Zastanawiają się co zrobić, by polska mowa nie zginęła pod różnymi skrótami i obcojęzycznymi zapożyczeniami.
Zbiórki nie kradną młodzieży czasu, który mógłby być przeznaczony na naukę. Jak tłumaczy Zuzia Ciura spotkania te odbywają się w soboty i niedziele.
Maj harcerzom kojarzy się m.in. z biwakiem. - Na majowym biwaku sami gotujemy na ogniu. Rozpalamy ognisko i w kociołkach przygotowujemy posiłki - opowiada Julia Lis.
- Ciężko wyobrazić sobie, co moglibyśmy robić, gdyby drużyna przestała istnieć. Jesteśmy przyjaciółmi - dodaje Adrianna Kita.
Jak młodzież trafiła na pierwszą harcerską zbiórkę? Jednych zafascynowała opowieść rówieśników o obozie. Inni zostali na nią zaproszeni, kiedy pomagali - jako wolontariusze - w hospicjum.
„Wierzymy, że wśród was, znajdzie się ktoś kto zechce nas wesprzeć swoją osobą, pomoże przy organizacji obozu czy prowadzeniu drużyny” - napisali w apelu harcerze. „Przecież każdy był kiedyś harcerzem, każdy wędrował po górach i dolinach, każdy śpiewał przy ognisku”.
- Koleżanki z klasy ze zdziwieniem pytają mnie: „Jak ty możesz na dwa tygodnie jechać do lasu?” Uświadamiam sobie wtedy: „Faktycznie, dwa tygodnie to za mało” - śmieje się Wiktoria.