Reklama

    Nowy numer 11/2023 Archiwum

Każdy kiedyś śpiewał przy ognisku

Dzieciom i młodzieży harcerstwa reklamować nie trzeba. Na zbiórki przychodzą sami. Brakuje jednak instruktorów, którzy zechcieliby wesprzeć organizację.

Komenda hufca wystosowała do mieszkańców miasta taki apel: „My, zuchy, harcerze i instruktorzy hufca ZHP Sztum, zwracamy się do społeczności sztumskiego powiatu z gorącym apelem o pomoc w ratowaniu naszego hufca. Wierzymy, że dzięki wam nasz hufiec nie zostanie rozwiązany”. Istnienie hufca jest zagrożone, bo brakuje instruktorów. Organizacja skupia ponad 100 osób – zuchów, harcerzy, instruktorów. – Harcerstwo to obecnie chyba już jedyna ostoja w naszym pędzącym, wirtualnym świecie. Cały czas gonimy, ale tak naprawdę nie wiemy za czym – mówi Beata Tritt, druhna z komisji rewizyjnej.

„Drużyna harcerska to jedna z tych lokalnych formacji, która ludziom w różnym wieku pozwala wymieniać się doświadczeniami, poglądami i spostrzeżeniami. Umożliwia im nawiązywanie trwałych relacji nie tylko z rówieśnikami, ale też z przedstawicielami innych pokoleń. Tu, gdzie młodsi uczą się od starszych, a bardziej doświadczeni z zachwytem odkrywają dziecięcy zapał, kształtuje się silna wielowymiarowa społeczność” – czytamy w dalszej części apelu podpisanego przez komendę hufca. Mieszkańcy Sztumu widzą harcerzy podczas oficjalnych uroczystości w święta narodowe. Są oni również obecni 1 listopada na cmentarzu. Z własnej inicjatywy postanowili, że będą pomagać przy sprzątaniu grobów, a zmarznięte osoby częstować gorącymi napojami.

Dlaczego ludzie, którzy mogą tworzyć kadrę, rezygnują z harcerstwa? – Sądzę, że wielu osobom w moim wieku – 16-latkom – trudno jest żyć wartościami promowanymi przez harcerstwo. Dla gimnazjalistów, licealistów wszystko wokół wydaje się atrakcyjniejsze – przypuszcza Wiktoria Trzcińska, harcerka. W czasie zbiórek harcerze zdobywają wiele praktycznych umiejętności. Uczą się m.in. udzielać pierwszej pomocy, korzystać z map. – W harcerstwie można się wiele nauczyć i zdobyć sporo ciekawych doświadczeń – mówi Milan Safader.

Na zbiórkach harcerze zajmują się różnymi sprawami, np. rozmawiają o słownictwie. Zastanawiają się, co zrobić, by polska mowa nie zginęła przez różne skróty i zapożyczenia. Zbiórki nie kradną młodzieży czasu, który mógłby być przeznaczony na naukę. Jak tłumaczy Zuzia Ciura, spotkania te odbywają się w soboty i niedziele. Maj harcerzom kojarzy się z wyjazdami pod namioty. – Na majowym biwaku sami gotujemy. Rozpalamy ognisko i w kociołkach przygotowujemy posiłki – opowiada Julia Lis. – Trudno wyobrazić sobie, co moglibyśmy robić, gdyby drużyna przestała istnieć. Jesteśmy przyjaciółmi – dodaje Adrianna Kita. Jak młodzież trafiła na pierwszą harcerską zbiórkę? Jednych zafascynowała opowieść rówieśników o obozie, inni zostali na nią zaproszeni, kiedy pomagali jako wolontariusze w hospicjum. – Koleżanki z klasy ze zdziwieniem pytają mnie: „Jak ty możesz na dwa tygodnie jechać do lasu?”. Uświadamiam sobie wtedy: „Faktycznie, dwa tygodnie to za mało” – podsumowuje Wiktoria.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy