Mieszkańcy Rodowa przekonali się, że w ich wsi można zrobić imprezę z takim rozmachem.
- Chodziło o to, by ten piknik był spotkaniem rodzinnym. By był to czas na integrację ludzi - mówi Monika Pietrasiewicz. - Jestem pod ogromnym wrażeniem. Przyszły osoby nie tylko z Rodowa, ale i z wielu innych miejscowości.
Pani Monika na pikniku rodzinnym, który w niedzielę odbył się w Rodowie była współodpowiedzialna za przebieg występów artystycznych. - Mieszkańcy Rodowa włożyli dużo pracy w przygotowanie całości: upiekli ciasto, stworzyli baby ze snopów słomy, przygotowali teren, zaprosili znajomych - wymienia.
W programie pikniku znalazło się wiele występów, m.in. zatańczyły dziewczynki ze szkoły podstawowej w Rodowie, zaśpiewała Kalinka z przedszkola „Miś Uszatek” z Prabut, zagrała grupa z Obrzynowa. - Wszyscy, którzy występują na scenie robią to dla idei. Chcemy umożliwić najmłodszym wyjazd na kolonie. Chcemy żeby odpocząć mogły wszystkie dzieci, te które na to stać, i te których na to nie stać - dodaje pani Monika.
Inicjatorem pikniku był ks. Andrzej Mamejek, proboszcz. - Tuż przed piknikiem dowiedzieliśmy się, że zbliżają się urodziny księdza proboszcza. Wypadało oficjalnie je uczcić - przyznaje Danuta Galiniewska, przewodnicząca rady parafialnej. - Co na szybko najlepiej zrobić? Upiec tort i dać kwiaty - dodaje. Ksiądz proboszcz o niespodziance oczywiście nic nie wiedział.
W czasie pikniku każdy mógł się poczęstować m.in. bigosem. - Wczoraj dwie godziny smażyłem mięso. Następnie pociąłem na drobno białą kapustę. Do kociołka wlałem trochę wody, wrzuciłem kapustę i 5 kg żeberek. To się pyrczyło - tak się mówi w Poznaniu - 5 godzin - opowiada Grzegorz Kostrzewa. - Dzisiaj przywiozłem wszystko na boisko. Gotuję od 8.30. Do kociołka wrzuciłem 8 kg kwaśnej kapusty - mówi. Pan Grzegorz łącznie przygotował 25 kg bigosu.
- Nie spodziewałem się, że pierwszy festyn nabierze takiego rozmachu. Jestem pod wrażeniem - mówi Bogusław Margilewski, sołtys Rodowa. Jak zaznacza duży wpływ na kształt imprezy miała reklama - plakaty, które na nią zapraszały. Ksiądz proboszcz informując sołtysa o planach powiedział: „Nie martw się, jakoś to będzie”.
- Jest super. Taki piknik powinien być organizowany co roku - zauważa Elżbieta Mandziuk. - Także cel jest bardzo fajny. Chcemy pomóc wyjechać dzieciom na kolonie. Państwo powinno mieć na uwadze również polskie, potrzebujące dzieci. W telewizji ciągle słyszymy, że są organizowane zbiórki dla dzieci z zagranicy. A my przecież nie możemy zapomnieć o swoich - kontynuuje. - Ks. Andrzej miał bardzo dobry pomysł z tym piknikiem.
Jak przyznaje Tadeusz Rabeszko, jeden z najstarszych mieszkańców Rodowa, był to pierwszy tak duży festyn we wsi. - W czasie tego pikniku ludzie mogą się poznać. Teraz to jest mała wioseczka, ale po wojnie była ona o wiele większa. Dziś widzę, że zaczyna się odnawiać. Podziwiam obecnego księdza proboszcza, że potrafi tak zorganizować młodzież - mówi pan Tadeusz.
Piknik zakończył się tuż przed meczem Polska - Irlandia Północna. Wśród atrakcji towarzyszących imprezie było malowanie twarzy. Wiele osób - myśląc już o kibicowaniu - wybrało makijaż w barwach narodowych.