To była pierwsza tak duża impreza we wsi.
Chodziło o to, by ten piknik był spotkaniem rodzinnym. By był to czas na integrację ludzi – powiedziała Monika Pietrasiewicz. – Jestem pod ogromnym wrażeniem. Przyszły osoby nie tylko z Rodowa, ale i z wielu innych miejscowości – dodała. Inicjatorem pikniku rodzinnego w Rodowie był proboszcz ks. Andrzej Mamejek.
Dochód z imprezy zostanie przeznaczony na kolonie dla dzieci z parafii i okolic. – Tuż przed piknikiem dowiedzieliśmy się, że zbliżają się urodziny księdza proboszcza. Wypadało oficjalnie je uczcić – mówi Danuta Galiniewska, przewodnicząca rady parafialnej. – Co na szybko najlepiej zrobić? Upiec tort i dać kwiaty – dodała. Ksiądz proboszcz o niespodziance oczywiście nic nie wiedział. W czasie pikniku każdy mógł się poczęstować m.in. bigosem. – Wczoraj dwie godziny smażyłem mięso, następnie pociąłem na drobno białą kapustę. Do kociołka wlałem trochę wody, wrzuciłem kapustę i 5 kg żeberek. To się „pyrczyło” – tak się mówi w Poznaniu – pięć godzin na ogniu – opowiedział Grzegorz Kostrzewa. – Dzisiaj przywiozłem wszystko na boisko. Gotuję od 8.30. Do kociołka wrzuciłem 8 kg kwaśnej kapusty – poinformował. Pan Grzegorz łącznie przygotował 25 kg bigosu. Jak przyznał Tadeusz Rabeszko, jeden z najstarszych mieszkańców Rodowa, był to pierwszy tak duży festyn we wsi. – W czasie tego pikniku ludzie mogą się poznać. Teraz to jest mała wioseczka, ale po wojnie była ona o wiele większa. Dziś widzę, że zaczyna się odnawiać. Podziwiam obecnego księdza proboszcza, że potrafi tak zorganizować młodzież – powiedział pan Tadeusz.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się