Nie ma wątpliwości, że zaczną to robić.
Kilka dni temu przeczytałam artykuł o bijącej rekordy popularności grze Pokemon Go. Był to czas przygotowań do pielgrzymki pieszej. Pokemony zostały wpuszczone w różne miejsca, a gracze za nimi podążali.
Wtedy przemknęła mi myśl: „Co się stanie jeśli Pokemony zaczną łapać pielgrzymi?”; „Jak służby ogólnopielgrzymkowe zamierzają rozwiązać tę sprawę?”.
Zadzwoniłam do księdza kierownika Elbląskiej Pielgrzymki Pieszej z tymi pytaniami. I… natychmiast uświadomiłam sobie, jak błędne było moje pytania. Przecież pielgrzymi - w trasie - nie używają telefonów komórkowych, tabletów itp. A bez nich przecież bohaterowie gry nie istnieją.
Niezwłocznie po uruchomieniu gry odważni wystosowali apel do jej producenta o wyłączenie konkretnych miejsc z zabawy. Na pielgrzymce podobne działanie było zbędne. Osoby odpowiedzialne za nią nie mają wątpliwości, co do dojrzałości i odpowiedzialności pielgrzymów.
Gdyby podobnie było w innych miejscach zbędne byłby apele przypominające walkę z wiatrakami…