Nad głowami lśniły aureole.
Jeśli w jednym miejscu spotykają się dwie św. Teresy z Kalkuty, od razu wiadomo, że to Bal Wszystkich Świętych. I właśnie dwie Matki Teresy zaszczyciły swoją obecnością bal, jaki 31 października odbył się w parafii św. Anny w Sztumie.
Mali święci w czasie niebiańskiej zabawy nie tylko chcieli dobrze się bawić, ale i zaskoczyć innych. Marek był św. Markiem. Miał ze sobą maskotkę - lwa. Dlaczego lwa? Bo to symbol św. Marka.
- Przebrałem się za św. Huberta, patrona myśliwych - pochwalił się Hubert. - Mój tata jest myśliwym, ja też chciałbym nim zostać - wytłumaczył. Matylda z kolei była św. Bernadettą. Na bal przygotowała nie tylko przepiękny strój, ale i życiorys patronki, który przeczytała koleżankom i kolegom. Weronika była św. Weroniką. Dziewczynka nie zapomniała zabrać ze sobą chusty z odbitym obliczem Jezusa. Jak na każdy bal, także i na ten do Sztumu przyfrunęły anioły.
Kilkugodzinne spotkanie wypełniła wspólna zabawa, taniec i śpiew. Nad całością czuwali Małgorzata Rozenberg, katechetka, i ks. Piotr Konsalik.