W tamtym czasie komuniści praktycznie nie zgadzali się na powstawanie nowych kościołów. W Kwidzynie jednak pozwolili wybudować świątynię... na bagnie.
Trwających obecnie prac w kościele Miłosierdzia Bożego w Kwidzynie nie można nazwać remontem, bo budowa świątyni nigdy nie została zakończona. To jest modernizacja, która wiąże się z niefortunnymi planami. – Zrobiono piwnicę, czyli kościół podziemny. Kościół górny jest potężny i nigdy nie będzie wypełniony – mówi ks. kan. Janusz Kilian, proboszcz parafii. I dodaje, że parafianie śmieją się, że mają piwnicę i strych, a nie mają kościoła.
Przez lata władze komunistyczne nie wydały ani jednego pozwolenia na budowę kościoła w diecezji warmińskiej. Ks. prymas Józef Glemp, ówczesny biskup warmiński, zarządził modlitwę w intencji uzyskania zgody na powstanie nowych świątyń. Modlono się przed obrazem Matki Bożej w Gietrzwałdzie.
W końcu komuniści pozwolili budować. W Kwidzynie… na bagnie. Miała to być świątynia dla powstającego osiedla Zatorze. Parafię erygowano 10 września 1981 r., a budowę rozpoczęto. Jednak jak ocenia ks. Kilian bez wizji, po co górny, a po co dolny kościół? Powstała wielka hala, w której trudno dostrzec sacrum. Po kilku latach zmieniła się sytuacja polityczna w Polsce. Zaczęto budować kościoły. W Kwidzynie powstały kolejne parafie. A parafia Miłosierdzia Bożego znacznie się zmniejszyła.
Tegoroczne prace obejmują remont przeciekającego dachu, a przy okazji zmniejszenie kubatury kościoła. Dach zostanie zmniejszony o 400 m.
Powstają ściany, a na zewnątrz tarasy, po których będzie można przeprowadzić procesję.
Kiedy wierni mogą spodziewać się zakończenia prac? Proboszcz kwidzyńskiej parafii ma plan działań na najbliższe 5 lat. – Moim marzeniem jest, żeby kościół konsekrować w 2021 roku. To będzie 40-lecie istnienia parafii. Czy to się uda? To wie tylko Najwyższy – mówi.