Misjonarz musi nauczyć się żyć, jak ludzie wśród, których rozpoczyna pracę.
O tym, jak wygląda praca misjonarzy mogły dowiedzieć się osoby, które w niedzielę przyszły do kościoła Bożego Ciała w Elblągu. Coroczne spotkanie zorganizowali księża werbiści z Pieniężna. Całość rozpoczęła się modlitwą różańcową.
O swojej pracy misyjnej opowiedziała s. Hanna, Służebnica Ducha Świętego, siostra misyjna. Do Ghany wyjechała w 2002 roku, spędziła tam 11 lat. - Zanim wstąpiłam do zgromadzenia marzyłam o wyjeździe do Afryki, a szczególnie do Ghany - przypomniała.
Była to już kolejna placówka s. Hanny, a więc kulturowo niewiele ją dziwiło. - To co bardzo mnie urzekło, i mogę powiedzieć, że brakuje mi tego, to ciepło tych ludzi. Ich serdeczność. Oni są uśmiechnięci, mają czas na wszystko - opowiadała. W Ghanie ludzie mają czas dla niespodziewanych gości. S. Hanna przypomniała, że w Afryce śmieją się, że Europejczycy mają zegarki, a oni czas.
W Afryce autobusy nie jeżdżą na czas, o zaplanowanej godzinie. Ruszają, gdy jest komplet pasażerów. Kierowca wcześniej nie odjedzie, bo przecież każda osoba kupuje bilet, a to dla niego pieniądze. Początkowo siostra planowała dzień, tak jakby była w Europie. Po pewnym czasie przestała to robić. Myślała: „Jak dzisiaj tam dojadę to będę. Następne plany będą później”.
Najważniejszym momentem spotkania była Msza św.