Kurs Filip adresowany jest zarówno do tych, którzy chcą doświadczyć miłości Boga, jak i tych, którzy w nią nie wierzą.
Kurs ten to jedno z narzędzi, z którym wspólnota Odnowy w Duchu Świętym Pascha poszła do osadzonych. - Dzięki otwartości, życzliwości dyrekcji Aresztu Śledczego w Elblągu od kilku lat organizowane są w nim rekolekcje ewangelizacyjne - mówi ks. Piotr Bryk, kapelan Aresztu Śledczego w Elblągu.
Chęć udziału w wielkopostnych rekolekcjach ewangelizacyjnych zgłosiło 19 osadzonych, do końca wytrwało 15. Kurs Filip powinien trwać trzy dni, ze względu na szczególne warunki tym razem prowadzący do dyspozycji mieli jeden dzień mniej. Odbył się on w miniony weekend.
- Grupa to co mówimy odbiera bardzo dobrze. W czasie wcześniejszych rekolekcji bywało różnie, bo byli zamknięci - mówi Beata, współprowadząca.
Więźniowie przez cały rok regularnie mogą uczestniczyć we Mszy św. W ewangelizację włącza się wspólnota Przemienienie, jak również klerycy. - Kościół pokazuje, że dziś trzeba szukać nowych form dotarcia do ludzi - wskazuje ks. Piotr.
Więźniowie bardzo często do tzw. tradycyjnego Kościoła są nastawieni „anty”, bo dość wcześnie zerwali z nim kontakty. - A my przedstawiamy im nowe możliwości odbudowania relacji z Panem Bogiem. Oni nie poznali tego, co my zazwyczaj wynosimy z domu. Nie mieli tego w dzieciństwie, bo często nie mieli rodzinnych domów. My chcemy im pokazać Boga, jakiego nie znali. Boga kochającego, przebaczającego, nieustannie wyciągającego do nich ramiona, by ich przygarnąć - tłumaczy ks. Piotr..
Łukasz, więzień od dwóch lat, należy do Bractwa Więziennego na Warmii i Mazurach w Barczewie. Jako dziecko chodził do kościoła, był ministrantem. Dbała o to jego babcia. Później w rodzinie pojawił się alkohol, rozwód rodziców. Łukasz zaczął brać narkotyki, trafił do zakładu poprawczego i więzienia. - Doprowadziłem się do takiego stanu, że trzy lata temu, gdy trafiłem do więzienia, matka i siostra ze mną nie rozmawiały. Nikt nie chciał mieć ze mną kontaktu. Będąc na wolności okradałem ich i krzywdziłem - przypomina.
- Zacząłem się modlić - tak po prostu. Przez półtora roku w samotności. Później trafiłem do bractwa. Teraz ze mną jest mama. Wiem, że to dzięki modlitwie i Bogu. On daje mi siłę, bym sobie nic nie zrobił. Wiem, że jeszcze dużo czasu będę w więzieniu, wiele rzeczy w życiu muszę naprawić, ale będę szedł tą drogą. Każde takie spotkanie jest dla mnie wartościowe. Od tych ludzi otrzymuję siłę - kontynuuje Łukasz.
Ks. Piotr mówi, że duszpasterstwo więzienne to troska Kościoła o osoby pogubione, przebywające w miejscach odosobnienia. To pokazanie im Boga, jako miłosiernego Ojca.