Indeks z podpisami ks. Franciszka Blachnickiego przechowuje jak relikwię.
- Przed oczyma mam, jak na Kopiej Górce wychodzi ks. Blachnicki i woła: „O! Witam Malbork” - mówi Kazimierz Pietkiewicz.
Pan Kazimierz po raz pierwszy na oazę pojechał w 1972 roku. Nieświadomy, że powinien przejść jej I stopień od razu trafił do Tylmanowej na stopień II. Rok wcześniej uczestniczył w rekolekcjach służby liturgicznej.
II stopień oazy kończył się wstąpieniem do Krucjaty Młodych. W tym momencie okazało się, że pan Kazimierz nie ma przygotowania i formacji stopnia I. - Powstał problem, czy mogę złożyć przysięgę? Pamiętam, że akurat przyjechał do nas ks. Franciszek Blachnicki. Animatorzy przedstawili kapłanowi sytuację - opowiada pan Kazimierz.
- Ks. Blachnicki powiedział, że chce ze mną porozmawiać. W ten sposób ja, anonimowy uczestnik oazy, miałem pierwszy kontakt z ks. Blachnickim. Porozmawiał ze mną, spytał czy chcę i czy jestem przygotowany złożyć przysięgę krucjaty - przypomina.
- Zdecydował, że mogę to zrobić bez formacji jednorocznej. Mimo że byłem jednym z wielu uczestników rekolekcji, miałem już pierwszy kontakt z ks. Blachnickim. Zapamiętał mnie - dodaje.
- Od lat trzymam go jak relikwię. On jest najcenniejszy - mówi pan Kazimierz pokazując indeks z religii z podpisami ks. Blachnickiego. Wprowadzono również indeksy formacji służby liturgicznej. W nich wpisane są wszystkie oazy.
Oaza to także całoroczna praca w swojej parafii. W Malborku ruch oazowy w latach 70. XX wieku zaczął się kształtować w parafii św. Jana Chrzciciela u księży orionistów. Później młodzież przeniosła się do parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Prowadzili ją wtedy ks. Jacek Jezierski, obecny biskup diecezji elbląskiej, i ks. Jerzy Wojciechowski.
W 1972 roku młodzież oazowa założyła specjalny zeszyt. Uzupełniany był co tydzień, znajdowały się w nim m.in. tematy i relacje ze spotkań. Za zeszyt odpowiedzialnych było kilka osób. - Dziś to jest pamiątka. Gdyby ktoś chciał pisać pracę magisterską o ruchu oazowym, tu ma wszystko opisane - zaznacza pan Kazimierz.
- To nie jest tak, że dziś jakoś nadzwyczajnie wynosi się ks. Blachnickiego. On był otwarty, miał do zaoferowania coś więcej niż tylko rekolekcje. Czuło się, że jest wspaniały - podsumowuje Kazimierz Pietkiewicz.
Cały tekst w "Gościu Elbląskim" na niedzielę 26 marca.