Już w najbliższą niedzielę wolontariusze wyjdą na ulicę.
Jednym z celów akcji Pola Nadziei jest uwrażliwianie ludzi na to, czym jest opieka hospicyjna. Tegoroczny finał, organizowany przez Hospicjum Elbląskie im. dr Aleksandry Gabrysiak w Elblągu, Pasłęku, Zielonce Pasłęckiej, Gronowie Elbląskim, Młynarach, odbędzie się 2 kwietnia. Tego dnia wolontariusze kwestować będą przy kościołach. Kolejny raz hospicjum weprzeć będzie można 8 kwietnia. Wolontariuszy spotkamy w wybranych sklepach.
- Akcję Pola Nadziei koordynuję od 12 lat. Z moich doświadczeń wynika, że zawsze najważniejsi są zaangażowani ludzie - mówi Anna Podhorodecka z Hospicjum Elbląskiego im. dr Aleksandry Gabrysiak.
W akcję włączają się m.in. przedszkola. - Dzieci wiedzą, co to są Pola Nadziei i hospicja - mówi Barbara Kapela z Przedszkola nr 4 w Elblągu. Jesienią, ubiegłego roku, w przedszkolnym ogródku zasadzono 450 żonkili. Gdy kwiaty zakwitną, dzieci rozpoczną kwestę. O terminie jej rozpoczęcia personel przedszkola powiadomi rodziców.
Wydarzeniu towarzyszyć będą okolicznościowe pogadanki. Kiedy dzieci słyszą o chorobie, zaczynają opowiadać o sytuacjach, jakie znają z domu, o cierpiącej babci, dziadku. - Dzieci to rozumieją. Im są starsze, tym bardziej świadome - tłumaczy nauczycielka.
Na Elbląskie Hospicjum składają się: hospicjum stacjonarne, poradnia medycyny paliatywnej, oddział dziennego pobytu, hospicjum domowe, zespół długoterminowej opieki domowej dla dorosłych i dzieci wentylowanych mechanicznie, hospicjum domowe dla dzieci, hospicjum domowe dla dzieci w Pasłęku, zespół wsparcia osieroconych.
Rocznie placówka opiekuje się ponad 800 pacjentami. W hospicjum jest 28 łóżek, często wszystkie są zajęte. Z kolei w ramach hospicjum domowego opieką objętych jest ok. 100 podopiecznych.
Choć za leczenie płaci Narodowy Fundusz Zdrowia, to tych pieniędzy nie wystarcza na utrzymanie hospicjum. Brakujące fundusze pochodzą z darowizn i zbiórek publicznych, z 1 proc. podatku. - Choć informujemy, że u nas opieka jest bezpłatna dla pacjenta, ludzie czasem boją się do nas zwrócić. Są przekonani, że to dużo kosztuje - mówi A. Podhorodecka.
Najważniejsze jest to, aby ludzie nie cierpieli, a specjaliści pracujący w hospicjum znają się na leczeniu bólu. - Chorzy, którymi się opiekujemy, nie zawsze muszą leżeć na oddziale, mogą pozostawać pod naszą opieką w domu. Czasem słyszymy od pacjentów, że żałują, iż przez kilka tygodni, nim się do nas zgłosili, cierpieli w domu. Tutaj - jak mówią - czują się jak w niebie. Bo u nas przestaje boleć. To jest wspaniałe, bo pokazuje, że swoją pracę wykonujemy jak trzeba - podsumowuje A. Podhorodecka.