Czciciele św. Wojciecha po raz 29. pielgrzymowali do miejsca jego męczeńskiej śmierci w dniu uroczystości odpustowych.
- Gromadzi nas św. Wojciech w 1020 lat po swojej śmierci. Na tej ziemi starał się zaszczepiać Ewangelię. Jesteśmy mu za to wdzięczni, pamiętamy o nim. Mamy dobrą pamięć - nasz naród i Kościół - powiedział bp Jacek Jezierski.
W sobotę 29 kwietnia odbyły się uroczystości odpustowe w Świętym Gaju - miejscu męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Eucharystii przewodniczył biskup elbląski, a homilię wygłosił ks. prof. Wojciech Zawadzki.
- Dziś i w tym miejscu trzeba podkreślić, że nasz patron był bardzo mocno uwikłany w politykę. Niezamierzenie stał się elementem ówczesnej polityki. Co więcej, i to jest chyba najistotniejsze, odegrał w tej części Europy kluczową rolę, można rzec - politycznie i eklezjalnie ukształtował na wiele stuleci nasz europejski region - mówił ks. Zawadzki.
- Święty Wojciech jest patronem Polski, bo na jego śmierci skorzystała rodząca się pod koniec X wieku polska państwowość. Wcześniej jedynie cesarstwo prowadziło działania misyjne. Śmierć Wojciecha w czasie misji zorganizowanej przez Bolesława przydawała polskiemu księciu ogromnego prestiżu w oczach zachodnich chrześcijan. Chrobry doskonale rozumiał, że młodziutkie państwo zyskało świętego męczennika największej próby - kontynuował.
Uroczystości odpustowe w Świętym Gaju odbyły się po raz 29. Ich uczestnicy przybyli na nie w pielgrzymkach pieszych, autokarowych oraz indywidualnie z wielu miejscowości diecezji. Nie zniechęciła ich nawet niekorzystna pogoda. Wiele osób kolejne kilometry pokonywało w deszczu.
- Jest wspaniale. Pogoda na pielgrzymkę jest sprzyjająca. Do Świętego Gaju idę po raz 18. Taką mam potrzebę - mówi Ilona, która ruszyła z Elbląga. Kobieta pamięta pielgrzymkę, kiedy padał śnieg. Było o to ok. 20 lat temu. - Było zimniej, ale nie zniechęciło mnie to do pielgrzymowania - zaznacza..
Grupa z Prabut do Świętego Gaju wyruszyła w piątek po południu, po Mszy św. - Pogoda nie była sprzyjająca, ale atmosfera w grupie była świetna. Ona nadrobiła wszystko - zapewnia Rozalia. - Ważne jest też to, jak ludzie nas goszczą na postojach. To jest najpiękniejsze, co może być, gdy się pielgrzymuje. Ktoś z otwartym serce i świecącymi oczami przyjmie cię. Chce z tobą rozmawiać, podtrzymuje tę rozmowę. Choć my czasem nie mamy już siły rozmawiać, serce się cieszy, bo ci ludzie chcą nas poznać - opowiada pątniczka.
Grupa idąca z Prabut do Świętego Gaju była zgrana, bo pątnicy znają się bardzo dobrze. Od kilku lat w sierpniu wspólnie pielgrzymują na Jasną Górę.