Nowy numer 39/2023 Archiwum

Inkubator brata Marka

Zaczęli od kupna butów dla narkomana. Dziś pod ich opieką znajduje się ponad 100 bezdomnych.

Powstaje „Fides”

Stowarzyszenie nie powstałoby, gdyby nie pomoc osób z neokatechumenatu, do którego pan Marek należał już od kilku lat. – Byli bardzo chętni, aby to zrobić. Znalazł się nawet prawnik, zebraliśmy potrzebne 15 osób i tak na przełomie 1992 i 1993 roku powstało nasze stowarzyszenie – wspomina. – Miałem wtedy tylko trzech podopiecznych, ale stwierdziłem, że aby im dobrze pomóc, będę musiał rzucić pracę. Tak też zrobiłem i zamieszkałem z nimi. – Nie mogłem postąpić inaczej. Jeśli chciałem, żeby przestali brać, to musiałem być z nimi cały czas – opowiada. Wynajęli dwa pokoje w podupadającym pensjonacie. Za wszystko pan Marek płacił ze swoich oszczędności. Kiedy te się skończyły, na utrzymanie musiała wystarczyć kuroniówka. Po mieście bardzo szybko rozeszła się wiadomość, że jest taki „brat Marek” i pomaga narkomanom. – Dlatego po roku wynajmowaliśmy już dwie kondygnacje tego pensjonatu, a pod moją opieką było 15 uzależnionych. Marek Kwaterski nie tylko pilnował, aby podopieczni nie brali narkotyków i mieli dach nad głową. – Cały ten czas modliłem się. Dałem też od razu chłopakom brewiarze. Odmawialiśmy jutrznię i nieszpory, wtedy też mówiłem im o Jezusie. Nie wszyscy oczywiście przyjmowali to za dobrą monetę. Mieli fałszywy obraz Kościoła i Pana Boga. Z czasem jednak zaczęli się modlić ze wszystkimi. O działalności brata Marka dowiedziała się również miejscowa opieka społeczna. – Zadzwonili pewnego dnia, zdziwieni, że robimy takie rzeczy, a nie bierzemy od miasta żadnych pieniędzy – z uśmiechem wspomina pan Marek. – Zaraz zadzwonił też ówczesny burmistrz Malborka Tadeusz Cymański i zaoferował 500 zł miesięcznego wsparcia na naszą działalność. To była duża pomoc, bo niemal w całości wystarczała na opłacenie naszego pensjonatu.

Nowy rozdział

W sierpniu 1994 roku przyszła kolejna zmiana. – Burmistrz przywiózł mnie w to miejsce, w którym dziś jesteśmy, i pokazał kompleks zdezelowanych popegeerowskich budynków, mówiąc, że chce je przekazać dla stowarzyszenia. Nie bez wahania, ale się zgodziłem – mówi prezes. Tak zaczął się nowy rozdział w działalności „Fidesu”. Budynki wymagały kapitalnego remontu. – Tutaj nie było dosłownie nic. Ze ścian wisiały kable, nie było łóżek. Ja spałem na takim wielkim przedwojennym biurku. Zaczęliśmy oczywiście tylko od sprzątania, bo na remont nie było wówczas jeszcze wtedy pieniędzy – mówi Marek Kwaterski. Opłaciło się. Już najbliższej zimy do schroniska zgłosiło się 40 osób.

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast