Dzień Ojca to ma być dzień z ojcem.
Z takiego założenia wyszła wspólnota Mężczyzn Boga z Elbląga. 21 tatusiów zabrało swoje 35 pociech, aby spędzić z nimi dobę pod namiotem. Nad jeziorem w miejscowości Szeląg mogli nacieszyć się swoją obecnością.
- Dziś przy natłoku pracy często bardzo ciężko jest nam znaleźć czas, aby spędzić go ze swoimi dziećmi - zauważa Adam, jeden z organizatorów wyjazdu. - Doszliśmy do wniosku, że w taki sposób choć trochę będziemy mogli nadrobić te tracone każdego dnia bezcenne chwile i po prostu pobyć z naszymi dziećmi.
To już nie pierwszy tego typu wyjazd organizowany przez Mężczyzn Boga. Wcześniej dwukrotnie byli na spływie kajakowym. - Tego typu wyprawa ma jednak swoje minusy - zauważa Janusz. - W kajaku bowiem jeden ojciec może pilnować jednego dziecka. A wielu z nas ma przecież ich więcej. Na taki biwak jak dzisiejszy możemy zabrać wszystkie.
Poza tym pierwszy raz wyjazd ma formę otwartą. - Rozwiesiliśmy plakaty w różnych miejscach i zaprosiliśmy ojców spoza naszej wspólnoty - opowiada Piotr. Z zaproszenia skorzystało sporo osób. - Ponad połowa z obecnych tutaj tatusiów nie należy do Mężczyzn Boga. Niektórzy są związani z Kościołem bardziej, inni mniej, ale jest jedno, co wszystkich nas tutaj łączy - to bycie ojcem - zauważa Adam.
Z wyjazdu tylko w obecności taty zadowoleni są także najmłodsi. - Z tatą jest super - mówi Ala. - Zabrał nas na łódkę, kołysał na oponie i byliśmy na wyprawie w lesie - dodaje. Dziewczynka mówi, że tata zajmuje się nimi tak dobrze jak mama, mimo że nie przyjechała. - Ale mamę też mamy - zaznacza szybko Szymon.
Pełny artykuł w "Gościu Elbląskim" na 2 lipca.