Co jadali Krzyżacy? przejdź do galerii

Tym razem przybyli do Biblioteki Elbląskiej usłyszeli opowieści o kuchni mennonickiej i krzyżackiej.

Od słów „Laudetur Jesus Christus” rozpoczął kolejne spotkanie z cyklu „Smaki lata” Jan Brzozecki.  - Kuchnia krzyżacka to przede wszystkim kuchnia klasztorna - zwrócił uwagę prelegent.

Zachowało się sporo ksiąg opisujących zwyczaje kuchenne w tamtych czasach. Wiele z nich zostało napisanych w języku środkowoniemieckim, który dziś jest trudny do odczytania. Także wiele określeń w nich użytych nie pasuje do dzisiejszego języka. Nie wiadomo, co autor miał na myśli.

Kucharz był jedną z najważniejszych osób w klasztorze. Jeżeli jadło spowodowało zatrucie, on jako pierwszy ponosił tego konsekwencje. Zawsze był na „ostrzu noża”.

Krzyżaków nie było wielu. W czasie, kiedy rozegrała się bitwa pod Grunwaldem było ich ok. 200-300. Ich dzień kończył się po godzinie siódmej wieczorem, a zaczynał tuż po północy. Do południa nie jadano. Oficjalne posiłki był dwa, a czasem - jeden. Zimą Krzyżacy jedli raz dziennie. W Wielkim Poście posiłek był o godzinie szóstej wieczorem.

- Wytrzymaliby państwo? Ja myślę, że tak - wtrącił Jan Brzozecki. 

Krzyżacy jedli bardzo dużo. Podczas posiłków stoły uginaył się pod ciężarem jadła. Na zamku wypiekano chleb, warzono piwo, solono mięso. Była na nich pieczona, duszona, gotowana wołowina, cielęcina, wieprzowina, baranina. Były szynki i kiełbasy. Nie brakowało kaczek, gęsi, kur, dziczyzny, dorszy, szczupaków, sandaczy, łososi i jesiotrów. Do tego podawano gotowaną kaszę, groch, ryż i marchew. Jedzono ciasta.  

Sprowadzono także drogie przyprawy i korzenie: szafran, imbir, gorczycę, gałkę muszkatołowa. Na malborskim zamku jadano figi, rodzynki i daktyle. Używano także anyżu.

Mięso jeść wolno było tylko w niedzielę, wtorek i czwartek. Dniem postnym był piątek. Tego dnia wolno było spożyć tylko jeden posiłek. Składał się on głównie z ryb.

Kura to białe mięso. A jego - na zamku - za mięso nie uważano.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..