Piosenki wykonywane przez naszych przodków mogą stać się pomostem między przeszłością a teraźniejszością i przyszłością.
Agata Bruchwald: Kiedy zakochała się Pani w dawnych instrumentach?
Ania Broda: Rozwojem muzyki zainteresowałam się w liceum. Jeździłam na warsztaty muzyki klasycznej i jazzowej. Tam poznałam ludzi z Teatru Węgajty. Mieszkali blisko mnie, bo ja wtedy mieszkałam w Jankowie. Tworzyli różne formy artystyczne, teatralne, happeningowe. Odnosili to do kultury tradycyjnej, m.in. muzycznej. Tam po raz pierwszy zobaczyłam tradycyjne instrumenty muzyczne. Później dostałam na własność pierwsze cymbały. Tak zaczęła się ta przygoda i... miłość.
W swoim repertuarze ma Pani wiele piosenek, które śpiewali nasi przodkowie. Dlaczego dziś warto do nich wracać?
One mogą stać się inspiracją do tego, co robimy współcześnie. W ten sposób łączymy przeszłość z teraźniejszością i przyszłością. Tworzymy pomost między historią a tym, co się dzieje współcześnie. Mamy szansę zrewitalizować naszą kulturę niematerialną. Szczególnie ważne jest to na Warmii i Mazurach, Ziemiach Odzyskanych, gdzie było tak wiele przesiedleń. Kultura jest także po to, żeby pogłębiać społeczne więzi. Daje podstawy do tworzenia historii tych ziem.
Utwory, jakie Pani wykonuje, często są bardzo długie. Czy dziś ludzie potrafią słuchać takich piosenek?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Kiedy spotykam się ze słuchaczami bezpośrednio, czyli gdy wykonuję utwory na żywo, jest to możliwe. Trudniej jest w przypadku nagrań. Śpiewam "białym" głosem i gram na starych instrumentach. To niesamowicie działa. Tego nie da się odtworzyć nawet przy najlepszych nagraniach, bo płyta CD brzmi inaczej. Dźwięk jest odtwarzany przez głośniki, wcześniej zarejestrowały go mikrofony. Dźwięk, który w czasie rzeczywistym wytwarza człowiek, działa w inny sposób. Ma on wiele różnych właściwości, część instrumentów i brzmień wykorzystywanych jest m.in. w terapii, leczeniu.
W bezpośrednim kontakcie, słuchając długich utworów, ludzie wciągają się w historię i nie odczuwają mijającego czasu. Trudno takie utwory zaprezentować w radiu, bo tam ważnych jest kilka elementów. Z jednej strony słuchacz na jednym nagraniu nie skupia się dłużej niż 3 minuty, a z drugiej strony czas antenowy rządzi się swoimi prawami. Trudno jest poświęcić 9 minut jednej piosence.
Kiedy dotykamy tej materii, to jakbyśmy przenosili się w wehikule czasu tam, gdzie czas trochę inaczej płynął. Kiedyś taka opowieść rzeczywiście mogła trwać bardzo długo. Jeśli sięgniemy do oryginalnych tekstów kolęd, pastorałek, to widzimy, że niektóre z nich miały po kilkadziesiąt zwrotek. Nie trzy, cztery, ale np. piętnaście.
Ania Broda - koncert w Elblągu Agata Bruchwald /Foto Gość
Jaki jest Pani ulubiony utwór?
Mój ukochany utwór to "Jak wygląda wiatr?". Wykonuję go najczęściej i obserwuję, jak magia dźwięku i słowa czaruje słuchacza. On łączy pokolenia. To moja najbardziej znana piosenka. Kocham ją za to, że magicznie działa na słuchacza.