Marzę czasem, by tak nie bolało...

Jeden z ostatnich wywiadów, jakiego udzielił ks. Tomasz Browarek.

Pomimo wypadku, dalej realizuje Ksiądz swoje powołanie do służby ludziom. Czy teraz jest łatwiej, czy trudniej niż przed wypadkiem?

Zawsze mówię: „Mam psa, mam dla kogo żyć” (śmiech). A tak na poważnie: z jednej strony jest łatwiej, z drugiej trudniej. Trudniej ze sprawami fizycznymi, z tej racji, że mam biodro do wymiany. Czekam właśnie na operację. Pewne czynności w czasie procesji na Boże Ciało, czy przyklękanie sprawiają trochę trudności. Łatwiej jest ze zrozumieniem, z ludzkimi problemami. Wiadomo, każdy przeżywa inaczej, ale łatwiej mi coś realistycznie doradzić, podpowiedzieć, wskazać. Przykładowo, przychodzi parafianin i skarży się na cukrzycę. A tak się składa, że ja też mam cukrzycę. Rozmawiamy, podpowiadam, jak można sobie pomóc. Jest lepsze zrozumienie i relacja.

Czy wciąż musi się Ksiądz rehabilitować?

No niestety, muszę.

A co w tym procesie dochodzenia do siebie było i jest według Księdza najważniejsze?

Psychika. Obranie sobie jakiegoś celu. Jak nie ma celu, nie ma motywacji, żeby coś ze sobą robić. Ja wiem, że muszę rano wstać, iść do kościoła, odprawić mszę, wykonywać inne obowiązki.

A największy życiowy zawód? Zawiedziona nadzieja?

Może i ktoś zawiódł, ale odbieram to jako działanie nieświadome, w każdym razie nie ze złośliwości.

A ma Ksiądz jakieś motto życiowe, albo ulubioną książkę, które potrafią człowieka naładować pozytywną energią i dać siły na walkę z niemocą?

Motto nie, ale książka, a właściwie księga - Pismo Święte. Tam każdy znajdzie coś dla siebie i dla innych.

Ma Ksiądz jakieś marzenia?

Żeby tak nie bolało czasami.

Życzę więc, żeby wszystkie marzenia się spełniły i dziękuję za rozmowę.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..