Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Ślimaki warte Oscara

Nikt się nie spodziewa, że wszyscy Polacy zaczną nagle je jeść. Ale tu po ten specjał ustawiają się kolejki.

Wypowiedź pewnego polityka, że Polacy nauczyli Francuzów posługiwać się widelcem, odbiła się głośnym echem. Tymczasem mieszkańcy terenów nad Sekwaną mogą przeżyć jeszcze większy szok, gdy okaże się, że ich przysmak kulinarny, czyli ślimaki, może pochodzić z naszego kraju.

– Wyczytaliśmy, że ślimaki były jadane w Polsce już w 1682 roku. W najstarszej polskiej książce kucharskiej znajdziemy więcej przepisów na ślimaki niż na wieprzowinę. Postanowiliśmy rozgłosić to po całej Polsce – opowiadają Mariola i Grzegorz Skalmowscy, którzy prowadzą hodowlę ślimaków w podpasłęckim Krasinie. Jak mówią, bardzo liczne polskie tradycje kulinarne, w tym właśnie spożywanie ślimaków, zostały zapomniane. – Ale nie dlatego, że Polacy lubią inną kuchnię. Doprowadziły do tego dzieje historyczne, wojny, rozbiory, komunizm. Dopiero teraz mamy dogodny klimat do tego, aby pokazać, na co nas stać, że nie tylko Francuzi, których kuchnia jest uważana za najlepszą na świecie, mają coś do powiedzenia w kwestii ślimaków – wyjaśnia pan Grzegorz. Ale czy teraz Polacy są gotowi na powrót do starych doznań kulinarnych? – Po stokroć tak! Proszę sobie wyobrazić, że w naszym Bistro Ślimaka w Krasinie są kolejki, a podajemy tylko ślimaki. Trzeba przyznać, że ślimaki inaczej smakują na klasycznej polskiej wsi, gdzie są zbierane lub hodowane – zaznacza pani Mariola. – Nikt oczywiście się nie spodziewa, że nagle wszyscy w Polsce będą jadali ślimaki, tak jak nie jedzą krewetek czy ostryg, ale to nie znaczy, że nie mają ochoty ich spróbować. Trzeba im to po prostu umożliwić – zauważa jej mąż. Właściciele ślimakowego biznesu wyjaśniają, że zauważają coraz większe zainteresowanie swoim produktem. – Zarówno ze strony samych szefów kuchni, jak i pizzerii, restauracji hotelowych czy turystycznych – objaśniają. – Uważamy, że ślimak to produkt turystyczny, a jest moda na tzw. turystykę kulinarną. Turyści przyjeżdżają do nas tylko po to, aby spróbować ślimaków, bo tyle o nich słyszeli. Mariola i Grzegorz Skalmowscy napisali książkę pt. „Ślimaka kulinarna podróż – o tym, co zapomniane, a przypomnienia warte”. – Opracowaliśmy ją wspólnie z szefami kuchni z całej Polski. Znajdziemy w niej różnorodne receptury na nasze mazurskie ślimaki – opowiada pan Grzegorz. Co ciekawe, książka ta natychmiast zyskała sławę w świecie kulinarnym. – Zdobyła pierwsze miejsce w Gourmand World Cookbook Awards w kategorii książek kucharskich – objaśnia pan Grzegorz. Nagroda ta często jest porównywana do filmowego Oscara. Początki jednak nie były łatwe. Ślimaki nie należą przecież do najpopularniejszych dań w naszym kraju. – Oczywiście, że się baliśmy – wspomina pan Grzegorz. – Ale każda przeszkoda jest dla nas wyzwaniem, mamy to we krwi – zaznacza szybko. Wspomina, że pomysł, aby wyprowadzić się na wieś i żyć zgodnie z naturą, prowadząc tam jakiś biznes, zrodził się w jego duszy jeszcze w latach 90. – Temat był trudny, bo rolnikiem nie byłem, ale hobbystycznie zajmowałem się gekonami i żółwiami. I tak po przeczytaniu kilku ogłoszeń w gazecie (internet nie był tak dostępny jak teraz) natrafiłem na ogłoszenie pewnej przetwórni, która szukała hodowców ślimaków – wspomina. – Tak to się zaczęło, wyprowadziłem się na wieś, gdzie poznałem moją żonę, i wspólnie zaczęliśmy tworzyć naszą hodowlę ślimaków od podstaw. Dziś mają już za sobą liczne sukcesy w hodowli, sprzedaży oraz gastronomii. – Po 15 latach możemy teraz już jasno powiedzieć, że wiemy, jak to robić, ale nie jesteśmy nieomylni – zaznaczają małżonkowie. Przeglądając ich ofertę, zauważymy, że ślimaki to nie tylko jedzenie, ale także baza m.in. produktów kosmetycznych. – Wykorzystujemy śluz ślimaków do produkcji własnych kremów – wyjaśnia pani Mariola. – Jeszcze kilka lat temu w najśmielszych snach nie marzyliśmy o tym, że nasze produkty staną się tak popularne. Ludzie pukali się w głowę. Jako to – ślimaki w Polsce i do tego jeszcze kremy? – śmieje się. Mariola Skalmowska zauważa, że liczne badania wykazały, że śluz ślimaka zawiera bardzo wiele składników odżywczych, które mają doskonały wpływ na naszą skórę. Państwo Skalmowscy wierzą, że ślimak może okazać się wspaniałym produktem promującym nasz region na całym świecie. – Mamy taki pomysł, aby promować Warmię i Mazury poprzez ryby, raki i ślimaki. Ryb jest u nas bez liku, raki odtworzymy, bo kilka lat temu przeprowadziliśmy już udane próby. A ślimaki? Nasz region jest potentatem w zbiorach winniczka z pól i lasów – przyznają.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy