Pielgrzymując do Fatimy, pan Leszek dziennie pokonywał na rowerze ok. 157 kilometrów.
Plany? Może Rumunia
Obowiązku, żeby każdego roku pojechać gdzieś daleko, pan Leszek nie czuje, bo nie o poprawienie osobistych statystyk mu chodzi. Tegoroczne plany? Konkretnych jeszcze nie ma, ale w związku ze 100-leciem odzyskania przez Polskę niepodległości chciałby wybrać się do Rumunii - do miejscowości takich jak Suczawa czy Kaczyka.
- W Kaczyku od 200 lat mieszkają Polacy. Jest to ostoja Kościoła katolickiego w Rumunii - tłumaczy.
Pokonując dziennie dziesiątki kilometrów, mięśnie przyzwyczają się do wysiłku i po pewnym czasie nie ma znaczenia, czy przejedzie się 50 czy ponad 100 kilometrów. Pielgrzym podpowiada jednak, że ważna jest ekonomia jazdy. Nie można gwałtownie przyspieszać czy też jechać z maksymalną prędkością. Wszystko z umiarem, chyba że ucieka się przed burzą, ale to już zupełnie inna historia.