Pan Jezus zmartwychwstał w ciele - o tym, jak to jest istotne dla wierzących, opowiada Karolina Kardas, autorka wystawy "Świątynia".
Łukasz Sianożęcki: Do 10 maja w elbląskiej Galerii EL można oglądać Pani wystawę. Skąd jej tytuł, czego ona dotyczy?
Karolina Kardas: "Świątynia" ma tu dwa konteksty. Pierwszy to miejsce wystawy, czyli Galeria EL, która jest byłym kościołem dominikańskim. Drugi kontekst to ciało ludzkie traktowane jako konstrukcja, zawierająca w sobie pierwiastek duchowy. Ciało jest więc tutaj traktowane jako mieszkanie duszy, jako świątynia Ducha. Chciałam przekazać, że to, co typowo ludzkie, czyli cielesność, powinniśmy zawsze odsyłać do sfery duchowej. Chciałam, aby ciało w tych pracach nabrało godności, świadczyło o duchowym sensie jego istnienia, o jedności psychofizycznej.
Przeżywamy obecnie okres Wielkanocy, podczas którego szczególnie rozważamy zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. W tej wystawie także możemy odnaleźć motyw zmartwychwstania i ukrzyżowania...
W tym czasie także wiele mówimy o cielesności Pana Jezusa. Wspominamy, że jadł i pił, także już po powstaniu z martwych. Mówimy o włożeniu palca w Jego rany przez niewiernego Tomasza. To wszystko wskazuje nam na to, że ciało jest częścią człowieczeństwa. Jako chrześcijanie doskonale wiemy, że mamy w pierwszym rzędzie troszczyć się o nasze dusze, ale ja jestem przekonana, że nie możemy zapominać o trosce o ciało. Bo ono wpływa na duszę, a dusza wpływa na ciało. Wystarczy wspomnieć licznych mistyków, którzy wielokrotnie miłość do Boga i kontakt z nim odczuwali fizycznie. Jak choćby święta Teresa z Ávili, która zainspirowała mnie do podjęcia tego tematu. Udokumentowane jest choćby to, że ta święta odczuła w swoim ciele przeszycie strzałą, ból rozłąki czy np. lewitowała. Gdy jej dusza cierpiała, objawiało się to w jej ciele.
Jak odczytywać związek ciała z formami architektonicznymi, które dominują na Pani wystawie?
Bóg przyjął formę cielesną, a jego śmierć na krzyżu stała się symbolem chrześcijaństwa. Stąd potem także wzięło się budowanie kościołów na planie krzyża. W ten kształt możemy wpisać ciało ludzkie, więc także w ten sposób chciałam podkreślić dodatkowo jego godność.
Dziś coraz częściej możemy zaobserwować wszechobecny kult ciała. Według programów telewizyjnych czy portali społecznościowych każdy musi być piękny i młody...
Tak, ale jest to całkowicie oderwane od duchowości. Nie mówi się o tym, że ciało reprezentuje duszę i że przez to może być uświęcone. Dziś ciało w popkulturze jest sprowadzone tylko do pierwiastka seksualności, a zupełnie zapomina się o innych aspektach. Zapomina się choćby o godności i świadomości, a przecież te wszystkie aspekty się przenikają.
Wielkanocne świętowanie zmartwychwstania Chrystusa powinniśmy przenosić również na każdą niedzielę. Każda Eucharystia jest pamiątką tego wydarzenia. O czym przypominają Pani prace w kształcie monstrancji?
Tak, to kolejne z odniesień, jakie możemy znaleźć na mojej wystawie – Ciało Chrystusa w Hostii. Wierzymy, że na ołtarzu rzeczywiście pojawiają się Ciało i Krew naszego Zbawiciela. I choć jest to niedostrzegalne dla oka, wierzymy, że tak się dzieje. O tym też mówią moje prace. Płótno starałam się zamienić w tkankę przypominającą ciało, aby w jakiś sposób uzmysławiać tajemnicę Eucharystii. Aby pamiętać, że w każdej Mszy św. możemy doświadczyć realnej, cielesnej, rzeczywistej obecności Boga. Bardzo często tego nie doceniamy lub nie staramy się zrozumieć.