Święty Mikołaj w Cyganku. Pacjent przekonany o cudzie

Lekarze nie mogli wyjść ze zdziwienia. Tak zaawansowany czerniak jest zawsze śmiertelny. Z niedowierzaniem patrzyli na wyniki pokazujące, że pacjent jest "czysty".

Choć od tego wydarzenia minęły niemal dwa lata, jego świadkowie dzielą się przeżyciami dopiero dziś. - Daliśmy sobie czas, myśląc kategoriami ludzkimi, czekając na większą pewność - mówi o. Paweł Potoczny, proboszcz greckokatolickiej parafii pw. św. Mikołaja w Cyganku. - Doszliśmy do wniosku, że nadeszła pora, by powiedzieć światu o tym, co miało miejsce w naszej parafii po modlitwie przed ikoną św. Mikołaja i jego relikwiami - dodaje kapłan.

Po modlitwach tych uzdrowiony został tamtejszy parafianin Roman Hnatiuk, u którego zdiagnozowano chorobę raka skóry - czerniaka złośliwego. - W 2017 r. nasilił się u mnie kaszel, z którym nie mogłem sobie sam poradzić. Udałem się więc do lekarza rodzinnego - opowiada pan Roman. Wychodząc z gabinetu, pokazał lekarzowi, jakby od niechcenia, narośl na prawym ramieniu. Lekarz obejrzał ją i skierował jeszcze tego samego dnia do specjalisty. Pierwsze pytanie lekarza po obejrzeniu narośli brzmiało: - Panie Hnatiuk, gdzie pan był do tej pory? Dlaczego pan nie przyszedł wcześniej? Obawiam się, że może to być za późno. To jest czerniak, postać złośliwa.

- Wówczas mój świat się zawalił. Zadałem sobie pytanie: "Dlaczego ja, Boże?" - wspomina R. Hnatiuk. - Pytam się pani doktor: "Co dalej? Ile zostało mi jeszcze czasu?" - dodaje. Na pierwsze pytanie lekarka odpowiedziała, aby jak najszybciej udać się do chirurga onkologa, zaś na drugie: - Bardzo ciężko to ocenić. Ale raczej niedużo. Tak od 3 do 6 miesięcy.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..