Sprawa elbląska trwa do dziś

W środę 17 lipca upamiętniono ofiary stalinowskich represji sprzed 70 lat. W tzw. sprawie elbląskiej fałszywie oskarżono ponad 200 osób.

Dziś mija 70 lat od pożaru hali zakładów Zamech, w efekcie którego komunistyczne władze dokonywały licznych prześladowań, aresztowań i represji, dzisiaj nazywanych sprawą elbląską. Pożar w Zakładach Mechanicznych im. gen. Świerczewskiego w Elblągu wybuchł dokładnie w nocy z 16 na 17 lipca 1949 r. Komunistyczne władze uznały, że do tragedii doszło w wyniku celowych działań. Pod zarzutem sabotażu Urząd Bezpieczeństwa aresztował ponad 200 osób.  

Uroczystościami pod pomnikiem ofiar oraz serią wykładów przygotowanych przez Instytut Pamięci Narodowej uczczono dziś uczestników tamtych wydarzeń. - Warto zauważyć, że liczbę 200 aresztowanych należy pomnożyć razy cztery lub pięć, licząc członków ich rodzin, co daje w sumie ogromną liczbę 1000 poszkodowanych osób - wskazywał na wstępie prof. Mirosław Golon, prezes gdańskiego IPN.

- Należy też dziś mówić wprost to, co jeszcze do niedawna było zakazane: że za te zbrodnie bezpośrednio jest odpowiedzialna Polska Zjednoczona Partia Robotnicza - podkreślał.

Jak zgodnie zwrócili uwagę uczestnicy dzisiejszego panelu, system komunistyczny- choć niósł robotników i chłopów na swoich sztandarach - to jednocześnie najbardziej nimi pogardzał i najbardziej ich prześladował. Nie inaczej było w Elblągu. Sprawa elbląska jest tego najdobitniejszym przykładem.

- A sprawa elbląska tak naprawdę trwa do dziś - mówił z kolei dr Daniel Czerwiński. - Mówię to ze smutkiem, ponieważ do dziś nie wszystkie wyroki zostały usunięte i nie wszyscy fałszywie oskarżeni zostali zrehabilitowani - podkreślał.

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..