– W pomaganiu innym odnajduję sens mojego pielgrzymowania. Gdy ktoś podchodzi do mnie i mówi, że dzieje się coś niepokojącego, staram się pomóc – mówi Mateusz Gajda z grupy „Zantyr” Sztum.
W tym roku na Jasną Górę idę po raz trzeci. To już tryb życia. Moja pierwsza pielgrzymka była dziękczynna. Kilka miesięcy wcześniej, w grudniu, trzy dni przed świętami Bożego Narodzenia, miałem wypadek. Wracałem ze szkoły, z próby konkursu kolęd, w czasie którego miałem być członkiem jury. Kiedy byłem niedaleko domu, auto, którym jechałem, wypadło z jezdni i uderzyło w drzewo. Pamiętam, że w ostatniej chwili się przeżegnałem, a tuż po uderzeniu miałem siłę, żeby wysiąść z samochodu i ustawić za nim trójkąt oraz pozbierać fragmenty, które odpadły od pojazdu. Później, gdy było już wiadomo, jak poważne miałem obrażenia, wielu mówiło, że to było nierealne. Dziś widzę, że plan tego zdarzenia był ułożony gdzieś tam „na górze”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.