Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Tu odkryję swoje powołanie

Te rekolekcje przygotowują oazowiczów do pełniejszego zaangażowania się w życie Kościoła.

Oaza Nowego Życia III stopnia skierowana jest do osób, które uczestniczyły w ONŻ stopnia I i II oraz w formacji w ciągu całego roku. W czasie tych rekolekcji uczestnicy mogą lepiej „poznać i zrozumieć misterium Kościoła jako wspólnoty wspólnot oraz doświadczyć jego piękna i bogactwa”.

Zadaniem animatorów jest ukazanie im dojrzałego życia chrześcijańskiego, którego przejawem jest zaangażowanie się w życie Kościoła.

Wszystko odbywa się na drodze znaków. Pierwszy i najważniejszy z nich to znak Maryi, Matki Kościoła. W trakcie rekolekcji oazowicze poznają historię kolejnych papieży, a nawiedzanie świątyń – bazylik – ma im pomóc właśnie w odkrywaniu piękna Kościoła. Zgodnie z zamysłem ks. Franciszka Blachnickiego, założyciela Ruchu Światło–Życie, ten etap formacji ma być przeżywany w Rzymie. Niektórym się to udaje. W tym roku z diecezji elbląskiej do Wiecznego Miasta wyruszyła Dominika Urbańska z parafii pw. św. Anny w Sztumie. – Od czasu Oazy Nowego Życia I st. planowałam pojechać do Rzymu. To było moje marzenie, zawsze chciałam poznać to miasto – mówi.

Rekolekcje w stolicy Włoch Dominika zakończyła 1 sierpnia. Wie, że warto było w nich uczestniczyć, bo już dziś odkrywa ich owoce. – Bardzo ważnym punktem każdego dnia była synteza. Rozmawialiśmy o tym, co przeżyliśmy. Ja zatopiłam się w zagadnieniu Kościoła, który jednoczy. Zjednoczone powinny być wspólnoty, nie powinno być między nimi podziałów, bo wraz z nimi powstają problemy. A jeśli są jedność i posłuszeństwo, wszystko jest na swoim miejscu – opowiada Dominika. Dziewczyna myślała, że po powrocie z Rzymu zrezygnuje z uczestnictwa w spotkaniach oazowych i od września skupi się na zbliżającej się maturze.

– W czasie rekolekcji odkryłam jednak, że każdy jest powołany do czegoś innego, a ja jeszcze swojego powołania nie odkryłam. To mi uświadomiło, że muszę być w tej wspólnocie, bo ona bardzo dużo mi daje i pomoże mi dostrzec, w jakim kierunku mam dążyć – przyznaje Dominika. W Rzymie oazowiczka spędziła 17 dni. Miasto to zafascynowało ją. Zdążyła się do niego także przyzwyczaić. – Choć były momenty, kiedy poznając kolejne miejsca, zadawałam sobie pytanie: „Ja tu jestem? Naprawdę? W bazylice św. Piotra czy św. Pawła za Murami? Ja – Dominika Urbańska z takiego małego Sztumu – jestem w Rzymie?”. To był wspaniały wyjazd i tak naprawdę nie da się tego opisać – opowiada.

Ostatnie dni wakacji Dominika spędziła w Mikoszewie... na oazie. Posługiwała jako animator grupy w czasie Oazy Dzieci Maryi. Dotychczasowa formacja pokazała jej, że najistotniejsze jest to, żeby z tymi dziećmi być. Bo ważniejsze jest to, żeby pokazać im, że jest ktoś, do kogo mogą się w razie potrzeby zwrócić, a czasami pośmiać się czy powygłupiać.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy