Kolędowanie to jedna z najpiękniejszych i najpopularniejszych tradycji nie tylko bożonarodzeniowych, ale polskich. Kolędy znają chyba wszyscy, a artyści nie wyobrażają sobie, by nie mieć ich w swoim repertuarze...
Śpiewane w kościołach i domach. Odtwarzane z płyt i słuchane na żywo w czasie licznych koncertów. Od wielu lat tak samo popularne... choć niekoniecznie takie same. Muzycy coraz częściej starają się dodać do nich coś od siebie – choć oczywiście przy zachowaniu tradycyjnego brzmienia.
Najważniejszy jest tekst
Tu pojawia się ogromne pole do działania dla coraz bardziej znanych w Polsce zespołów gospel, jak na przykład Iława Gospel Singers. Od kilku lat muzycy w grudniu i styczniu wykonują na scenie kolędy w autorskich aranżacjach.
Członkowie zespołu zapewniają, że jednej recepty na to, co dokładnie trzeba „zrobić” z kolędą, by była „gospelowa”, nie ma, tak jak nie ma jednej definicji stylu gospel.
– Współcześnie ta muzyka jest niezwykle różnorodna, czerpie inspiracje z różnych gatunków i jest bogata w środki wyrazu. Często improwizowana, wymykająca się wszelkim regułom i zasadom... Mówi się nawet, że jedyną zasadą obowiązującą w gospel jest brak zasad. Dlatego tak trudno jest podać prosty przepis na kolędę w tym stylu – mówi Michał Wróblewski, dyrygent i aranżer zespołu.
Nasze tradycyjne kolędy są piękne i różnorodne. Od bardzo radosnych po nostalgiczne, nawiązujące do trudnej historii Polski, utrzymane trochę w stylu romantycznym. – Kiedy aranżuje się kolędę dla zespołu gospel, na pewno kluczowymi składnikami przepisu na nią są harmonia i rytm. Kiedy pozwolimy sobie na pewne zmiany w tym obszarze, doskonale znana kolęda nabiera pewnej świeżości, dostaje nowe życie. Ważne jest jednak zachowanie przekazu utworu, zawsze najważniejszy jest tekst, muzyka jest jego nośnikiem – wyjaśnia Michał.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się