Wyczekiwana od lat beatyfikacja abp. Fultona Sheena została przesunięta zaledwie kilkanaście dni przed uroczystościami. Odwołanie zaplanowanej podróży do Stanów Zjednoczonych nie było jednak tak łatwe. Dwaj kapłani z diecezji elbląskiej wybrali się więc do Peorii, gdzie miała odbyć się ceremonia.
Księża Marek Piedziewicz i Piotr Radomski swoją podróż do USA nazywają wyjątkowym, duchowym przeżyciem, mimo że nie mogli cieszyć się z ogłoszenia nowego błogosławionego.
– Mieliśmy jednak okazję pojechać do jego grobu i modlić się przy nim. Amerykanie byli zadziwieni, kiedy mówiliśmy im o rosnącej w Polsce popularności abp. Sheena. Byli zaskoczeni, że przyjechaliśmy z Polski specjalnie na planowane uroczystości, a na wieść o tym, że na nasz język przetłumaczono już ponad 20 jego książek – padało zazwyczaj jedno stwierdzenie: „Wow!” – opowiada ks. Marek. Elbląscy kapłani dotarli do Peorii, gdzie pochowano amerykańskiego duchownego, w przeddzień odwołanych uroczystości. Arcybiskup Sheen dorastał i kształcił się w tym mieście, a w roku 1919 otrzymał w nim sakrament święceń kapłańskich.
– Pierwszym miejscem, które tam odwiedziliśmy, było dedykowane mu muzeum – mówi ks. Marek. Znajdują się w nim pamiątki po abp. Sheenie: krzyże biskupie, szaty liturgiczne, krzesło z prywatnej kaplicy, osobiste dewocjonalia. Jest też sporo książek, fotografii z wydarzeń, w których uczestniczył, czy też osobista korespondencja. Na szczególne wyróżnienie zasługuje gablota z dokumentami z procesu beatyfikacyjnego. Złożono w niej zbierane przez długie lata materiały. – Mieliśmy okazję porozmawiać z pracującą w muzeum, a pochodzącą ze Słowacji siostrą Leą. Opowiadała nam, że ostatnio muzeum odwiedził polski jezuita, który studiuje w Stanach. Zauważyła, że Polacy są zainteresowani arcybiskupem... – opowiada ks. Piedziewicz.
Podobne słowa kapłani usłyszeli w katedrze Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, dokąd poszli prosto z muzeum. Posługująca w świątyni kobieta przepraszała ich, że nie będzie beatyfikacji. – Wtedy powiedzieliśmy jej, że mamy nadzieję, iż to tylko kwestia czasu. Mówiliśmy, że może znów przyjedziemy, by wziąć udział w uroczystościach. Dodaliśmy na koniec, że ludzie w Polsce kochają arcybiskupa – opowiadają pielgrzymi. Księża Marek i Piotr przy grobie abp. Sheena pomodlili się i wymienili kilka zdań z mężczyzną pochodzącym z Polski, który osobiście spotkał kandydata na ołtarze z Peorii. Opowiadał, że zawsze słuchał jego wyjątkowo celnych uwag na temat wojny, komunizmu i innych problemów świata. Ksiądz Marek nigdy nie spodziewałby się spotkać rodaka w takim miejscu, a tym bardziej tego, że będzie mógł porozmawiać z nim nie tylko o Polsce, ale także o wierze i arcybiskupie Sheenie.
– Klęcząc przy jego grobie, mieliśmy niezwykłą okazję prosić o wstawiennictwo przed Bogiem człowieka, który całe swoje życie poświęcił Jego imieniu. Rozmawialiśmy tam z ludźmi, którzy spotkali go osobiście lub doświadczyli głębi jego wiary i intelektu – podsumowuje ks. Piedziewicz. Jak podkreślają zgodnie elbląscy księża, wizyta w Peorii była jednak przede wszystkim podróżą duchową. Fulton Sheen to człowiek znany na całym świecie. To ciekawe, że ten „medialny” biskup nadal przyciąga ludzi, którzy czerpią z jego nauczania sprzed kilkudziesięciu lat.
– Jak widać, Sheen był prawdziwym prorokiem. Bez wątpienia wyprzedził swoją epokę, głosząc Chrystusa za pomocą mediów – zyskał sławę, prowadząc popularny program telewizyjny w latach 50. Kto wie, może dziś miałby kanał na YouTubie lub korzystałby z mediów społecznościowych? Bo przecież Ewangelia Jezusa, którą ukochał i przepowiadał, nadal jest taka sama. Zmieniła się jedynie ludzka mentalność, środki komunikacji – zastanawiają się kapłani.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się