Kiedy przychodziła na pierwsze spotkanie Student +, nie spodziewała się, że kilka miesięcy później będzie zwiedzać Dubaj.
Wspólnota jest jak rodzina. Jest grupą, która chce ze sobą być, dobrze się czuje we własnym gronie, chce spędzać wolny czas ze sobą i wpada razem na szalone pomysły jak np. wycieczka do… Dubaju.
Na taką właśnie koncepcję wpadła pewnego dnia wspólnota Student + z Elbląga. - To było w czasie naszego spontanicznego wyjazdu na pokazy iluminacji świetlnych do Gdańska - opowiada Ania. - Wtedy nasz duszpasterz ks. Rafał powiedział, pół żartem pół serio, że mamy zaproszenie do Dubaju od pewnej bliskiej mu osoby. A my długo się nie zastanawiając powiedzieliśmy: No pewnie, że jedziemy - uśmiecha się dziewczyna.
Jak na studentów przystało członkowie wspólnoty błyskawicznie znaleźli w sieci tanie bilety lotnicze i noclegi nie rujnujące życiowych oszczędności. I już po kilku dniach w siódemkę zwiedzali metropolię, leżącą wśród piasków pustyni.
Studencka rodzina spędziła w Dubaju prawie tydzień. W związku z tym, że jedyny katolicki kościół w mieście był oddalony od ich hotelu o ponad 20 kilometrów, sprawy formacji duchowej odbywały się na miejscu. - Codziennie mieliśmy wspólną Jutrznię , ale jedną pieszą pielgrzymkę do tej świątyni też odbyliśmy - wspomina Ania.
Jak mówią, miejscowy kościół był dla nich prawdziwym zaskoczeniem. - Otoczony zewsząd przez meczety, stał ukryty za kratami i murami, przez to z zewnątrz wyglądał bardziej jak więzienie - mówi Marta. - Uczestniczyliśmy tam we Mszy Świętej z katolikami z Indii. Było to cudowne przeżycie. Poprzebierani byli oni w swoje tradycyjne, regionalne stroje, bardzo kolorowe i błyszczące. Mieli też swój zespół, który grał tak żywiołowo, że niemal tańczyłyśmy na tej liturgii - śmieją się dziewczyny.
Całość artykułu w "Gościu Elbląskim" na 16 lutego.